Wymierzyłem wszystko dokładnie i wychodzi na to, że ….
Od głównego wejścia mojego kościoła parafialnego pw. św. Mikołaja w Kędzierzynie-Koźlu potrzebowałem siedemdziesięciu pięciu kroków, żeby dojść do drzwi powstającej cerkiewki, która stoi naprzeciwko. Byłoby nawet o paręnaście kroków mniej - gdyby nie płot.
Po wymierzeniu dystansu katolicko-prawosławnego udałem się w stronę kościoła kędzierzyńskich ewangelików, znowu uważnie licząc. Wyszło 256 kroków. Tak minimalne są odległości w kędzierzyńskim trójkącie katolicko- prawosławno-protestanckim!
Nie chciałbym popadać w zbytnią przesadę, ale gotów jestem się założyć, że w Polsce nie ma drugiego takiego miejsca, gdzie trzy kościoły głównych nurtów chrześcijaństwa są tak blisko siebie.
Boh lubit trojcu, powtarzały mi często znajome z Aszchabadu - Raja i Swieta. Raja to Tatarka, ale dzisiaj katoliczka, Swieta to Rosjanka i też katoliczka. I tak mi się właśnie wydaje, że Boh lubit tą kędzierzyńską trójcę świątynną. Od kiedy na cerkwi stanęły kopułki i krzyże katolicy idący na Mszę często podziwiają ten niezwykły w naszej przestrzeni widok. Ksiądz w czasie ogłoszeń parafialnych nawet mówi o „ naszej cerkwi”! To są rzeczy piękne, nie do przecenienia, moim zdaniem.
Marzy mi się, by kędzierzyńska dzielnica ekumeniczna stała się świadkiem jeszcze wyraźniejszym. Byśmy razem – katolicy, prawosławni i ewangelicy, poprowadzeni przez naszych pasterzy – dali kiedyś wspólnie świadectwo wiary w Jednego Boga.