Tłumnie na otwarciu wystawy w Muzeum Diecezjalnym.
Chętni do przeżycia w niedzielę 16 marca wernisażu wystawy „Śląscy Teksańczycy wczoraj i dziś” nie pomieścili się w największej Sali Eucharystycznej Muzeum Diecezjalnego w Opolu. – Drugi raz w tak znakomitym gronie chyba się spotkamy dopiero, o ile tam dojdziemy, w niebie – mówił Gerard Kurzaj, prezes Towarzystwa Przyjaciół Sławięcic, które wspólnie z Muzeum Diecezjalnym oraz Fundacją im. Leopolda Moczygemby z USA przygotowało wystawę.
Wśród gości byli m.in: abp Wiktor Skworc, metropolita górnośląski, bp Jan Wieczorek (emerytowany biskup gliwicki), opolski biskup pomocniczy Rudolf Pierskała, wicemarszałek Senatu RP Maria Pańczyk-Pozdziej, wicemarszałek województwa Roman Kolek, wicewojewoda Antoni Jastrzembski, prezydent Opola Ryszard Zembaczyński, starosta kędzierzyńsko-kozielski Małgorzata Tudaj, prof. Dorota Simonides, prof. Józef Musielok (były rektor UO). Wśród duchowieństwa zauważyłem m.in. ks. Jana Piechoczka poprzedniego proboszcza w Sławięcicach, jego następcę ks. Mariana Bednarka oraz emerytowanego proboszcza z Płużnicy (skąd 160 lat temu wyruszyli za ocean pierwsi osadnicy ze Śląska) ks. Stanisława Bobera, ks. Teofila Cyrysa, ks. prałata Henryka Wollnego (proboszcza w Brożcu), ks. Ryszarda Kindera (proboszcza w Głogówku) i ks. Joachima Kobienię (sekretarza biskupa opolskiego).
Abp Skworc zadeklarował chęć przyjęcia wystawy w Katowicach, a snując refleksję nad fenomenem zachowania języka i kultury przez „Śląskich Teksańczyków” podkreślił konieczność towarzyszenia emigrantom przez Kościół. – Jeśli ludzie migrują to księża też powinni z nimi być. Bo wtedy budujemy wspólnotę nie tylko społeczną, ale także religijną, która się potrafi ostać i która potrafi przekazać tradycje i przywiązanie do wartości. Tu mamy pewne zaniechania. Czy w wystarczający sposób z tysiącami migrujących dzisiaj wyjeżdżają księża? W Norwegii jest 150 tysięcy ludzi z Polski, a księży z Polski można na palcach policzyć. Musimy to nadrobić – mówił arcybiskup.
Bp Jan Wieczorek wspominał swoje dwa pobyty w Teksasie i spotkanie tam z Johnem Wieczorkiem. Ich rodzice i babcia w dodatku nosili takie same imiona. – Z mojej parafii Bodzanowice w połowie XIX wieku wyjechały 32 rodziny, a wśród nich Wieczorkowie. Czułem się tak jak w domu. Na cmentarzu widziałem wiele grobów Wieczorków – mówił emerytowany biskup gliwicki.
Fenomen zachowania języka w czwartym, a nawet w piątym pokoleniu żyjących w USA opisywała senator Pańczyk-Pozdziej, wielce zasłużona w sprawie budowania pomostu między potomkami emigrantów ze Śląska a ojczyzną ich przodków.
Gerard Kurzaj
Andrzej Kerner /GN
- Widziałem panią z Teksasu, która w kościółku w Świbiu płakała nad księgą chrztów, w której odnotowany był w roku 1833 roku chrzest jej prapradziadka. Zacząłem się zastanawiać: o co tu chodzi?! Co ta kobieta mówi przez ten płacz? Że ktoś może tak kochać miejsce, gdzie urodzili się jego przodkowie. Te korzenie, te złożone kości są tak ważne! Pomyśleliśmy sobie, że nie możemy tej płaczącej kobiety na schodach w kościele w Świbiu tak zostawić. Musimy o tym opowiedzieć - tłumaczył powód stworzenia tej wystawy Gerard Kurzaj.
Do zgromadzonych „przemówił” z nagrania wideo też jego brat ks. prałat Franciszek Kurzaj, duszpasterz „ śląskich Teksańczyków”, który przed 20 laty rozpoczął ich pielgrzymki do kraju ojców oraz Loretta Niestroy, jedna z głównych animatorek tego ruchu do korzeni przez Ocean Atlantycki. Wernisaż uświetnili solistka zespołu „Śląsk” Izabela Migocz-Kupka oraz zespół śląskiej pieśni tradycyjnej „Silesia” pod dyr. Krystiana Czecha.
Wystawa składa się z 21 plansz tematycznych ze znakomitymi zdjęciami, które obrazują historię emigracji i współczesnych kontaktów potomków emigrantów z dzisiejszą Polską, a szczególnie ze Śląskiem. Są także dwie kolumny audiowizualne, z ekranami dotykowymi, które prezentują wywiady i nagrania. W gablotach można podziwiać oryginalne pamiątki i przedmioty należące do „Śląskich Teksańczyków”. Wystawę można oglądać do 11 maja.