Odwal się, człowieku, od miotły, dobrze jest jak jest, bo jest prawdziwie.
Jak to było u Ewagriusza z Pontu (mnich, teolog, wielki psycholog z IV wieku)?
„Nieustannie mów przed Panem: jam błoto, popiół i robak, wyrzutek świata, śmieć dla wszystkich. Myśl o sobie, że inni uważają cię niby za płód poroniony, psa martwego i pchłę, którą ma się za nic”. Tak radził wielki Ewagriusz temu, kto chciał zacząć drogę nawrócenia. Raczej tak się już teraz do ludzi nie mówi, chyba że na jakichś głębokich rekolekcjach.
Zobaczyłem dzisiaj kapliczkę, gdzieś tam na południowych krańcach naszej ziemi. Gdzie - nie powiem, bo ludzie czasem wyciągają niewłaściwe wnioski z tekstów. Zresztą ja też odruchowo taki wniosek wyciągnąłem, więc nikogo nie potępiam, jeśli już, to siebie. No, w każdym razie - nie powiem, gdzie to było.
Podchodzę, zaglądam przez wyłamane szczeble w drzwiczkach. Fura pajęczyn, kurzu, jakichś patyczków, listków, kamyków. Dawno miotły nie widziała ta kapliczka - pierwsza myśl wypłynęła wprost ze śląskich genów. I myśl druga (ten wniosek odruchowy): a co to jest, żeby tak było, czy nikt w okolicy nie ma tu miotły?! Potem myśl trzecia: odwal się, człowieku, od miotły, dobrze jest jak jest, bo jest prawdziwie. Bo niby jak? Bóg zamieszkuje tylko w człowieku pięknym, czystym, wypachnionym i wypucowanym na jego przyjście? Nie, ale również w tym, który jest jak błoto, popiół, robak, wyrzutek świata, śmieć i martwy pies. Ewagriusz może by powiedział, że my wszyscy tacy.
Piękna kapliczka taka, jaka jest. Prawdziwa.