W Pokrzywnicy w uroczystość Bożego Ciała mieszkańcy od 5 rano układali barwny dywan dla Jezusa.
W przygotowaniu takiego kobierca wzięły udział całe rodziny Karina Grytz-Jurkowska /GN Wzorzysty kobierzec tworzą z barwionych na różne kolory trocin lub pociętej trawy oraz kwiatów. Przygotowania zaczynają się już parę dni wcześniej.
- Najpierw trzeba zdobyć trociny od stolarza i namoczyć je w wodzie z pigmentem lub farbą. Najlepsze są drobne, bo najłatwiej wchłaniają farbę, a z pigmentów najskuteczniej barwią te do tkanin. Każdy robi część, przed swoją posesją, na swój sposób, starając się, by co roku było nieco inaczej - tłumaczy Róża Moszek.
W środę wieczorem lub w czwartek wcześnie rano kredą wyznacza się linie i kształt dekoracji. Potem zapełniają się kolejne pola. Wiele rodzin od lat w ten sposób zdobiących trasę ma specjalnie przygotowane formy, dzięki którym powstają symetryczne linie, koła i romby. Na końcu przybiera się je kwiatami, ozdobnymi kamyczkami, płatkami. Inni w tym czasie wbijają gałązki po bokach, składają z przygotowanych wcześniej elementów ołtarze, rozwijają dywany.
- My stroimy już co najmniej 10 lat, wcześniej pomagałyśmy tylko starszym kobietom. Ten zwyczaj jest u nas od wielu lat, chyba przyszedł z okolic Raciborza. Najpierw barwiło się piasek, potem ludzie przeszli na trociny. Dawniej jeszcze robili dekoracje dookoła kościoła, żeby było na procesje w oktawie Bożego Ciała. Wzory zawsze z głowy, ciągle wymyślamy coś nowego. Z pól i ogrodów zbieramy kwiaty, jakie akurat kwitną, ozdobne liście i z tego układamy - mówią Bernadeta Eszyk i Halina Roksztajn.
Przed pierwszą Mszą św. o godz. 7 niemal wszystko jest już gotowe. Teraz pozostaje już tylko uważać, by nie zniszczyć dzieła.
Uczestnicy procesji starali się nie zniszczyć misternego dzieła Karina Grytz-Jurkowska /GN Te przygotowania to też okazja do sąsiedzkich spotkań, rozmów, współpracy.
- My od lat po skończonej pracy idziemy na wspólne śniadanie do mieszkającej trochę dalej rodziny. Kiedyś zażartowaliśmy, że przyjdziemy, gospodyni rzeczywiście nas zaprosiła i tak zostało - uśmiecha się Teresa, układając ze znajomą Asią kwiaty na podejściu do świątyni.
W dekorację zaangażowane są całe rodziny, najmłodsi pomagają ułożyć kwiatki, asystują rodzicom, jak np. 6-letnia Emilka. Nie mogąc pomóc w trudniejszych pracach, krążyła wokół na rowerku i podpatrywała powstawanie dzieła, potem pomagała babci ułożyć kwiatki.
- Ona wyrasta w tej atmosferze, a my co roku robimy coś innego. Jest tu z nami od 4.30 - opowiada rodzina Siekierków z babcią Zygfrydą.
Ludzie omijają ostrożnie kobierce, nie chcąc ich uszkodzić. Dopiero kapłan z monstrancją kroczy po nich.
- To wszystko na chwałę Bożą robimy. Nie pytamy, czy warto - słyszymy od pracujących.