- Na pielgrzymce boli szukanie noclegu, jedzenia, cienia, wody. Ale modlitwę czuje się w kościach, a na kolejny rok zostaje pewność, że nie ma rzeczy niemożliwych - przyznaje Anna.
"Po roku nadal nie wierzę, że doszłam tam o własnych nogach" – napisała Anna w świadectwie pielgrzymowania na Jasną Górę.
"Tak samo trudno jest mi uwierzyć, że zdałam maturę i dostałam się na studia. Właśnie na te studia, o których nie śmiałam zbyt wiele marzyć. Jeszcze rok temu o pielgrzymce do Częstochowy wiedziałam tyle, że jak sporą grupą wyruszają w niedzielę rano sprzed kościoła, to są dziwnie zadowoleni. I że właśnie na pielgrzymce ponad 20 lat temu poznali się moi rodzice.
Skończyłam 18 lat i do mojego bladego pojęcia o pielgrzymowaniu doszło ogromne, zaskakujące pragnienie, by iść. Iść na pielgrzymkę.
Powtarzałam tak przez całe wakacje. Rzucałam hasło znajomym, przecież sama się nigdzie nie wybieram. Bez odbioru. Wiedziałam, że mam za co dziękować. Czułam, że mam o co prosić. Byłam pewna, że powinnam iść na pielgrzymkę. Pierwszy raz w życiu nie miałam z kim.
Płakałam nad komputerem, męcząc najbliższe koleżanki wiadomościami. Modliłam się i płakałam jeszcze mocniej. Bałam się, a próbując trafić na jakiekolwiek objaśnienia i wskazówki pielgrzymkowe, wpadałam jedynie na słowa: »służba medyczna nie jest apteką« czy »pamiętamy o wygodnych butach i wełnianych skarpetach«. W takim razie od czego jest ta cała służba i czy naprawdę ktoś myśli, że w sierpniu założę wełniane skarpety? Wełniane? Nie. Katastrofa. A w głowie i sercu tym mocniej brzmiało: »Idziesz!«.
Wszyscy odradzali. Rodzice, dziadkowie, przyjaciele. Mówili, żebym to zostawiła, skoro tyle zamętu, to może za rok, może jak będzie z kim, może kiedyś... Nie.
Wracam do komputera, wskakuję na Facebooka, a tu wiadomość od dziewczyny, którą poznałam ledwie 3 tygodnie wcześniej, choć sercem była mi już wtedy zdecydowanie bliższa. Napisała z pytaniem, czy może nie wybieram się na pielgrzymkę, bo ona by poszła, ale nie ma z kim. Odpisałam wtedy jedynie, że spadła mi jak anioł z nieba. Wspólna decyzja padła na 1. fioletową.
Pierwszy dzień był dniem szoku. Bo plecak coraz cięższy, a ja przyzwyczajona do posiadania przy sobie wszelkich możliwych potrzebnych rzeczy: od igły z nitką przez słodycze do rozdania aż po dodatkowe awaryjne kapelusze dla potrzebujących. Bo nikogo nie obchodzi, skąd się tu wzięłam ani gdzie będę spać. Bo nie śpiewamy żadnej z setek kościelnych pieśni, które lubię, a zawodzimy godzinki. Bo nie ma potencjalnego kandydata na męża, a kazanie na Mszy św. wcale mnie nie porwało.
Dobrnęłam do miejsca nabożeństwa. Bez znajomych, jedynie z moją współtowarzyszką. Bez sił, bez chęci padłam na karimatę i usłyszałam pierwsze wersy »W cieniu Twoich rąk, proszę, ukryj mnie«. Przepadłam ze łzami, znów. Odtąd niosły mnie intencje, Różaniec, koronka, nabożeństwa i przede wszystkim Msze św.
Nigdy nie byłam specjalnie związana z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Kiedy spojrzałam Jej w oczy po tygodniu pielgrzymowania, wiedziałam, że nie mogłam tu nie przyjść. To spojrzenie zostało we mnie do dziś. Zaraz po powrocie z pielgrzymki zauważyłam Jej wizerunek na głównym ołtarzu w mojej parafii. Przez 10 lat nie mogłam go dostrzec, a w tamtą niedzielę trafiłam na niego wzrokiem błyskawicznie. I już wracałam często.
To boli. Pielgrzymka boli. Szukanie noclegu, jedzenia, cienia, wody – to wszystko boli. Ale modlitwę czuje się w kościach, a na kolejny rok zostaje pewność, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Za kilka dni biorę plecak i idę. Razem ze mną idzie siedem bliskich mi osób, które zupełnie przypadkiem dały się namówić. Nie przekonywałam długo. Mówiłam, że ciężko, że boli, że warto, że intencja cię poniesie. Bo doświadczyłam tego, że we wszystkim, co wyciska łzy, objawia się najprawdziwsze, najczystsze, najpiękniejsze spojrzenie Jezusa. To spojrzenie, które odziedziczył po Maryi z Jasnej Góry, to spojrzenie, które mówi, że kocha, że troszczy się, że idzie przez ten tydzień obok Ciebie".
Wspomnienie nadesłała Anna, która pielgrzymowała z 1. fioletową
Od Redakcji: Nie wyobrażasz sobie sierpnia bez pieszej pielgrzymki na Jasną Górę? Przeżyłeś w drodze coś, co zmieniło Twoje życie? Zachęcamy do podzielenia się z innymi świadectwem i wspomnieniami z minionych pielgrzymek. Nagrody czekają, a więcej informacji - TUTAJ.
Więcej świadectw - TUTAJ.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.