Zdziczeliśmy

Niewesołe myśli po sesji naukowej.

Gdyby wziąć po uwagę sposób traktowania jeńców wojennych, to po stu latach od I wojny światowej wniosek musi być taki, jak w tytule.

Sto lat temu jeńcy wojenni mieli np. prawo do osobnych grobów, uroczystych pogrzebów, a strażnicy obozowi w czasie pochówków zmarłych żołnierzy wroga oddawali salwy honorowe na ich cześć. W czasie II wojny jeńcy chowani byli już nago, w masowych grobach, bez krzyży czy nagrobków. Dzisiaj jeńcom – trudno nawet powiedzieć, że wojennym – niemal publicznie odcina się głowy (Irak, Syria). Albo – żeby nie było, że to tylko „muzułmańska dzicz” – poniża się i maltretuje, także na oczach publiki, jak na Ukrainie. Sto lat temu na słowo honoru oficer miał prawo trzy razy w tygodniu wyjść na przechadzkę poza obóz. Co znaczy dzisiaj słowo oficera i czemu służy? O dostępnym dla jeńców piwie czy winie w kantynie oflagu pisał już nie będę...

Kiedy więc wychodziłem z sesji naukowej zorganizowanej przez Centralne Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu-Łambinowicach (chwała mu za kilka wydarzeń przypominających stulecie I wojny światowej) nie byłem wesołych myśli. Pewnie ludzkość w wielu dziedzinach zrobiła postęp, także etyczny (np. traktowanie niepełnosprawnych). Ale jeśli jako ludzie najbardziej sprawdzamy się w sytuacjach krańcowych, to coś musiało pójść nie tak przez ubiegłe sto lat. Jako wojownicy staliśmy się najprawdziwszymi dzikusami.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..