Aż krzyknąłem i sam nie wiem: bardziej z zaskoczenia czy z zachwytu.
O Janie XXIII, świętym Janie XXIII już parę razy tu wspominałem. Bo go bardzo lubię, szanuję i czczę jako świętego. Co nie wszystkim oczywiście się musi podobać. Bo wiadomo – to papież, który zwołał Sobór Watykański II. A wiadomo też, jak w niektórych kręgach sobór działa. Jak czerwona płachta na wściekłego byka. Ale ja ani o soborze, ani o byku gadać tu nie będę.
Bo mnie ogarnęła niespodziewana radość. Pisałem kiedyś o pamiątkach i znakach Jana XXIII w naszej diecezji. Nadmiaru jakiegoś wielkiego nie ma: medal podarowany katedrze opolskiej, fresk w kościele w Skorogoszczy i... chyba tyle.
Ale od niedawna jest i trzeci Jan XXIII! Jak zobaczyłem tę niewielką kapliczkę postawioną obok krzyża przy wjeździe na Górę Świętej Anny od strony Leśnicy i Zdzieszowic aż krzyknąłem. Sam nie wiem: bardziej z zaskoczenia czy z zachwytu?
Widzę w tej kapliczce wyraźną rękę i styl Wojciecha Kuprasza ze Zdzieszowic, który z własnej inicjatywy nie tylko remontuje krzyże, kapliczki w całej okolicy, ale także stawia nowe. To niepospolity człowiek. Cieszę się, że uczcił Jana XXIII.
Dlaczego tak się cieszę? Dużo by mówić. Na dziś niech wystarczy tłumaczenie takie: a chociażby dlatego, że Jan XXIII był niezwykle i naturalnie życzliwy ludziom. Są na ten temat liczne, cudowne anegdoty. Aktorstwa czy pozy w jego chrześcijańskiej radości życia i zwykłej przychylności dla innych nie było. Do tego wspaniałe poczucie humoru!
Na marginesie tej radości z Jana XXIII: gdyby ode mnie zależało to bym ogłosił w Kościele polskim duszpasterski Rok Zwyczajnej Życzliwości.