Bp Andrzej Czaja: Byłem zbudowany, wręcz zauroczony postawą wielu młodych ludzi i całych rodzin.
Anna Kwaśnicka: Zakończyła się 3-tygodniowa peregrynacja symboli Światowych Dni Młodzieży w diecezji opolskiej. Jak Ksiądz Biskup przeżył to wydarzenie?
Bp Andrzej Czaja: Myślę, że na to przeżycie pewnym cieniem rzuciło się to, co zobaczyłem na rekolekcjach szkolnych w Opolu. Ze smutkiem przyjąłem zachowanie części młodzieży uczestniczącej w spotkaniu. Podczas gdy jedni adorowali krzyż, ze łzami w oczach przeżywali miłość Pana, która objawia się w krzyżu, inni wręcz ostentacyjnie i kpiarsko wychodzili. Nie odnoszę się do tego z pesymizmem, ale to nam pokazuje, jaka jest Niwa Pańska, jak wiele jest do zrobienia, by jeszcze bardziej otworzyć na miłość Pana Boga tych, którzy tej miłości nie widzą. Natomiast byłem zbudowany, wręcz zauroczony postawą wielu młodych ludzi i całych rodzin, które w tak wielu miejscach razem podchodziły pod krzyż, z wielkim przejęciem go całowali, odnawiali przymierze z Bogiem, z całą ufnością powierzając się ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu Panu.
W naszej diecezji peregrynacja przypadła na czas Adwentu i Bożego Narodzenia. W kościołach krzyż ustawiany był w pobliżu żłóbka...
To pomogło nam w przeżywaniu tych świąt, bo dopiero w perspektywie krzyża odczytujemy treści zawarte w tym, co nam objawia Narodzenie Pańskie. Ten, który jest nam dany, przychodzi w stajni, ubóstwie i chłodzie, a więc Pan Jezus już tutaj, w żłóbku, wyraża swoje ogołocenie z chwały Bożej i swoją kenozę, swoje uniżenie. Ale jak jeszcze jest w tej perspektywie krzyż, to nie mamy już najmniejszych wątpliwości, jak wiele Pan Bóg dla nas uczynił. Dlatego w czas peregrynacji obok wezwania: dotknij miłosierdzia, pojawiało się też Pawłowe wezwanie: pamiętaj na Jezusa, pamiętaj, co ci uczynił.
Nieraz widziałam, jak Ksiądz Biskup klękał przy krzyżu i go całował. Jak Ksiądz Biskup przeżywał spotkanie akurat z tym znakiem, który św. Jan Paweł II przekazał młodym ludziom całego świata? Czy to wyjątkowe spotkanie z krzyżem?
Myślę, że jest tu pewna szczególność, świadomość tego, że ten krzyż pielgrzymuje przez całą ziemię i jest świadkiem wielkiego dobra na ziemi, ale i wielu trudnych spraw, bied ludzkich. Właściwie tak to przeżywałem, że ten mój pocałunek jest wyrazem uczczenia Jezusa, który, gdy my, Kościół, czasami nie nadążamy, żeby pójść do każdego człowieka, On idzie. Bo ten krzyż jest obecnością Jezusa pośród ludzi na całym świecie. On idzie i nas ciągle mobilizuje do tego, żebyśmy szli. Dlatego w moim przeżywaniu to był pocałunek szacunku dla Jezusa i wyrażenia przed Jezusem zawstydzenia, że kiedy On chodzi, my nie zawsze znajdujemy odwagę, chęci i wystarczająco motywacji w sobie, by dojść do wszystkich.