Od 25 listopada 2011 roku w archidiecezji wrocławskiej prowadzony jest proces beatyfikacyjny s. Paschalis Jahn i dziewięciu towarzyszek ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Tekst pochodzi z Archiwum Gościa Opolskiego - nr 48/2011.
Dramat w klasztornych murach
– 24 marca 1945 roku Dom św. Elżbiety przy ul. Słowiańskiej w Nysie, będący klasztorem sióstr emerytek, zajęli żołnierze Armii Czerwonej. Rano jeszcze odprawiona została Msza św., a potem zgoniono wszystkie siostry do sutereny – opowiada s. Margarita Cebula. Żołnierze wdarli się również do sąsiednich budynków zgromadzenia: Domu św. Notburgi i Domu św. Jerzego. – Rozpoczął się wielki dramat, a dla wielu sióstr ostatnia i jednocześnie męczeńska droga, którą opisali naoczni świadkowie. Wiele sióstr zmarło wskutek zastraszenia i wycieńczenia. Odmówienie czegokolwiek groziło kulą – wyjaśnia s. Margarita. 24 marca zginęły służebnice Boże: 40-letnia s. Melusja, która stanęła w obronie młodej dziewczyny, ratując ją i swoje dziewictwo za cenę własnego życia, a także 70-letnia s. Sapientia. Po tym, jak na rozkaz żołnierzy siostry zebrały się w refektarzu, jeden z napastników chciał wyprowadzić na zewnątrz młodą siostrę. Wówczas siedząca obok niej s. Sapientia porosiła: „Ach proszę, ależ nie”. Natychmiast żołnierz przyłożył broń do jej skroni i wystrzelił.
Śmiercionośne kule
Następnego dnia, 25 marca, pochodząca z Bawarii 56-letnia s. Felicitas pospieszyła z pomocą nieprzytomnej przełożonej domu, którą karabinem uderzył radziecki żołnierz. Wówczas napastnik próbował wyprowadzić ją siłą, ale broniła się. Gdy padł strzał ostrzegawczy, s. Felicitas stanęła pod ścianą, ramiona wyciągnęła na kształt krzyża i głośno zawołała: „Niech żyje Chrystus Kr…!”. – Nie dokończyła wezwania „Król”, dosięgła ją śmiercionośna kula. Żołnierz brutalnie stanął na głowie i klatce piersiowej ofiary – czytamy w biogramie służebnicy Bożej s. Felicitas. Tego samego dnia zamordowana została służebnica Boża s. Adelheidis. Do pokoju, w którym przebywała wraz z podopiecznymi, wszedł żołnierz i prowokacyjnie pokazał zakrwawioną rękę, pytając kto strzelał. Wszyscy zgodnie z prawdą zaprzeczyli, a on wystrzelił i zabił s. Adelheidis i s. Sylwestrę. – Ich ciała pochowano w ogrodzie, a 1946 roku przeniesiono na Cmentarz Jerozolimski – wyjaśnia s. Margarita. Natomiast do dziś w ogrodzie Domu św. Elżbiety w zbiorowej mogile spoczywa 12 osób, zarówno siostry zakonne, jak i osoby świeckie, które zginęły w 1945 roku.
Orędowniczki w niebie
Pamięć męczeńskiej śmierci była nieprzerwanie pielęgnowana, choć w ukryciu, bo oficjalnie siostry nie mogły o niej mówić. Na cmentarzu w Sobotinie grób s. Paschalis po dziś dzień jest pielęgnowany przez mieszkańców, którzy przekazywali sobie ustnie historię dzielnej męczenniczki. W latach powojennych miejscowy proboszcz przychodził tam – głównie z młodzieżą, na wspólną modlitwę. S. Paschalis jest najmłodszą z grona elżbietańskich męczennic. Zachowało się też najwięcej przekazów o jej życiu. – Od rodzonej siostry s. Paschalis otrzymałyśmy jej zdjęcia i listy, które pisała do matki. W ostatnich można wyczytać, że żyła świadomością, że śmierć może być blisko – mówi s. Margarita.
Znakiem pamięci o męczenniczkach jest również fakt, że przy zbiorowej mogile w ogrodzie przy ul. Słowiańskiej młode siostry modliły się i modlą o łaskę wytrwania w powołaniu. – Pamiętam, jak w 1984 roku delegacji sióstr z Niemiec udało się przyjechać do Nysy. Wtedy obserwowałam, z jakim przejęciem składają kłosy zboża na tym grobie – wspomina s. Margarita, podkreślając, że dla każdego z nas służebnice Boże ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety są wzorem wierności Chrystusowi. W czasach, gdy czystość jest tak często deprecjonowana, warto spojrzeć na przykład sióstr, które w obronie godności swojej i bliźnich oddały życie.
Tekst pochodzi z Archiwum Gościa Opolskiego - nr 48/2011.