Zjedliście kiedyś termos? Uwaga, to może zmniejszyć całą rodzinę do rozmiarów klocka Lego!
Sambor Dudziński tworzył do przedstawianym historiom podkład muzyczny Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość To zaskakujący morał jednej z dziecięcych historii...
Pomysł pod hasłem „Opowieści na zdrowie”, na bajki pisane lub rysowane przez dzieci chorym rówieśnikom, zrealizował Opolski Teatr Lalki i Aktora. We wtorek, 3 lutego, podczas wieczoru improwizacji zostały one odczytane lub opowiedziane przy akompaniamencie muzycznym multiinstrumentalisty i aktora, Sambora Dudzińskiego.
- Ja wymyśliłam bajkę o aniołku, który np. grał na trąbce. Rysowałam ją na zajęciach plastyczno-artystycznych w MDK, w czasie ferii. To pierwsza bajka, którą zrobiłam. Pewnie dostanie ją jakaś dziewczynka, która ma tyle lat, co ja – opowiada sześcioletnia Agata Łabudzińska z Opola.
Dzieci razem z klaunami rysowały kolejne bajki w trakcie spotkania Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Opowiadania przedstawiane przez prowadzących z równą uwagą słuchały i podobnie świetnie bawiły się dzieci jak i dorośli. Ci ostatni mieli sporo radości, słuchając jak czytający próbują wybrnąć, opisując niektóre rysunki. Czasem wymyślone na żywo treści okazywały się mieć dla dorosłych słuchaczy drugie dno, innym razem wartką i rozwijającą się ciekawie akcję niespodziewanie przerywało napisane dużymi, drukowanymi literami słowo KONIEC. Albo tak jak w przypadku opowieści Krzycha „O dniu, w którym robiłem to, co chciałem” po przedstawieniu tytułowego zagadnienia w czasie zimy, wiosny, lata i jesieni następowała dość nieoczekiwana puenta „A jak dorosnę, to założę psiarnię!”.
Były i bajki z morałem - jak ta o smutnym bogaczu Franku, który namówiony przez znajomego – Janka wziął udział w akcji charytatywnej. Dzięki temu zrzucił kamień z serca i zyskał portret w serduszku, zrobiony przez dzieci. Nie brakło trzech wersji Toma i Jerry'ego - jednej z nich można posłuchać tutaj:
- Tak właśnie brzmią serduszka – stwierdziła jedna z prowadzących wskazując na muzykę Sambora Dudzińskiego. Był też warkot samolotu, mruczenie kota, tętent konika, świst wiatru i koncert świerszcza. - A ten obrazek wygląda jak maki na Monte Cassino, no naprawdę z tym mi się kojarzy – w pewnym momencie z boku słyszalny był dialog dwóch klaunów…
Potem do akompaniamentu włączyły się także dzieci Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Bo na sali było ich całkiem sporo. To wolontariusze Fundacji Dr Clown rysowali wraz z dziećmi podczas spotkania, dziwili się bajkom, pokazywali sztuczki a jeden nawet dyrygował dziecięcą orkiestrą.
Bo dzieci dwa razy nie trzeba było zachęcać, kiedy artysta zaprosił ich do wspólnego grania. Natychmiast chwyciły za trąbki, bębenki, pałeczki, dotknęły klawiszy.
- Książka powstaje w głowie, w rozumie, w wyobraźni, najpierw jest pomysł, historia, którą się rysuje, a innym razem to obrazek jest pierwszy. Ale rysowanie jest fajne – tłumaczyły dzieci.
Łącznie z wykonanymi na miejscu pracami zebrano blisko 80 książeczek. Trafią one 11 lutego, czyli w Światowy Dzień Chorego, do małych pacjentów z oddziałów chirurgicznego i pediatrycznego Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu. Chętni mogą przynosić jeszcze swoje dzieła do OTLiA do 10 lutego.