10 marca 1788 roku w łubowickim pałacyku z widokiem na rozległą dolinę Odry przyszedł na świat Joseph Freiherr von Eichendorff.
„Była głęboka, cicha, jasna noc zimowa. Gwiazdy tworzyły sprzyjającą konstelację, Jupiter i Wenus spoglądały przyjaźnie na białe dachy domów, księżyc stał w znaku Panny i swój najwyższy punkt miał osiągnąć z wybiciem północy...” – opowiada po latach sam Joseph. Bo to on miał się urodzić. Ale splot drobnych wydarzeń spowodował, że przyszedł na świat o... półtorej minuty za późno. To wystarczyło, by urodzić się „pod złą gwiazdą”, co miało wpływ na wiele spraw jego życia. Poeta parodiuje w tej opowiastce innego niemieckiego romantyka, Johanna W. Goethego. A poza tym Joseph von Eichendorff był tak pełnym wiary człowiekiem, ślady Bożej dobroci, mądrości i radości dostrzegał we wszystkim, że daleki był od przypisywania konstelacjom gwiazd wpływu na życie człowieka. Tak czy owak przyszedł na świat 227 lat temu. Od wielu lat Górnośląskie Centrum Kultury i Spotkań im. Eichendorffa w Łubowicach świętuje ten dzień.
Tak było i w sobotę 7 marca roku 2015. Przy pięknej pogodzie, właściwie już wiosennej (białych dachów nie było), a Jupiter i Wenus po zachodzie słońca przyjaźnie patrzyły na ruiny zamku, księżyc był tuż po pełni i konstelacja pewnie była pomyślna... Do Łubowic zjechało nieco ludzi z bliższej okolicy i z dalszych miejsc Śląska. Władze Fundacji im. Eichendorffa, władze samorządowe, ludzie starsi, ale i młodzi. Także uczniowie gimnazjum jego imienia z Raciborza, uczniowie miejscowych szkół i gimnazjum, ludzie związani z tym miejscem i zakochani w poezji Eichendorffa.
Pierwszym wydarzeniem była Msza św. – językiem liturgii był niemiecki, wszelako z fragmentami po polsku. Kaznodzieja również po polsku (obficie cytując wiersze Eichendorffa w niemieckim oryginale i swoich przekładach) odnajdywał wspólny wątek twórczości i życia Poety oraz jeden z wątków ewangelii – droga! Życie upływa w drodze. I nie jest to tylko droga z Łubowic do Nysy (tam skończył ziemską wędrówkę Poeta i tam jest jego grób). Jest to droga z Bogiem i do Boga. Jej koniec nie jest końcem, tylko spoczynkiem pod gwiazdami, które Bóg zapala – to motyw wiersza „Odejście”:
Wieczór zapadł, szemrze las
Z głębi dolin w dali.
W górze Pan Bóg – Stwórca gwiazd
Światła wnet zapali.
Jakże cicho... Hen, w oddali
Mroczny jeno szemrze las.
Spocząć pragnie świat w tę noc
Pełną dziwnej ciszy.
O, wędrowcze, gdzie twa moc?
Lęk w twej drzemie duszy?
Znajdziesz dom swój w leśnej głuszy,
Spoczniesz także w którąś noc.
Młodzież była zaangażowana w dwujęzyczną liturgię, świetnie posługując się oboma językami. Ale także smyczkami – grał kwartet 4-Ever. Po Mszy pochód wyruszył w kierunku starego cmentarza – a że na czele szedł krzyż, była to procesja. Po drodze, przy budynku Centrum Spotkań przedstawiciele Fundacji złożyli kwiaty przed pomnikiem Poety. Na cmentarzu miejscowy proboszcz przewodniczył modlitwom za zmarłych, orkiestra oraz kwartet modliły się muzyką.
Wszyscy przeszli wreszcie do wspomnianego Centrum Spotkań, gdzie zasiedli przy stołach z ciastem i kawą. Miały miejsce wystąpienia przedstawicieli władz Fundacji. Ks. proboszcz wygłosił niedługi a ciekawy wykład dotyczący jednego z wątków twórczości i życia Poety. A proboszcz na tym się zna, bo przed laty przygotował i obronił doktorat na te tematy. Młodzież recytowała wiersze, a że wiele z nich już dawno temu stało się piosenkami – to i śpiewali. Na scenie milczał posąg Josepha Freiherr von Eichendorff i widniał tekst (w dwóch językach) najpopularniejszego wiersza-piosenki „Der frohe Wandersmann”. Wypada relację zakończyć jego ostatnią strofą:
Niech dobry Bóg tym włada światem.
Ja nie chcę wiele: góry, las;
Skowronków pragnę, pól z ich kwiatem -
On prośbę mą wypełni wraz!