Po roku psalm ten wrócił znowu. Pokutna pieśń króla Dawida. A powody były, i to wielkiego ciężaru, by wołać o Boże zmiłowanie.
Cudzołóstwo, zabójstwo (cudzymi rękoma, tak „po królewsku”), a w tym wszystkim obłudne udawanie. Trzeba przypomnieć, że Dawid nie sam z siebie dostrzegł swój grzech i zbrodnię. To znaczy wydarzenia nie tylko widział, ale z własnej woli je tworzył. Trzeba było dopiero człowieka, proroka Natana, który wręcz zmusił króla do zobaczenia w tych wydarzeniach grzechu, więcej – do zobaczenia i uznania zbrodni. Śpiewany dziś fragment Dawidowej pieśni jest przejmującym wołaniem o Boże przebaczenie. Dawid człowieka skrzywdził, niejednego, tej krzywdy naprawić już nie było można. Do Boga więc o zmiłowanie woła. Nie tylko o zmiłowanie – druga śpiewana dziś strofa psalmu jest prośbą o czyste serce. Sumienie Dawid zostało zbrukane bardzo. Dlatego błaga: „stwórz we mnie serce czyste”. Co człowiek zniszczył, tylko Bóg może stworzyć na nowo. Kolejna strofa to prośba o radość. Źle by było, gdyby smutek grzesznika w rozpacz się obrócił. Ale radości człowiek sam sobie wrócić nie może. Choć świat czyni w tym kierunku bardzo wiele. Po radość trzeba iść do Boga. Ps 51 (50) – tekst na s. 15 [5. Niedziela W. Postu roku B]
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.