Nowa wystawa w Muzeum Śląska Opolskiego przenosi w świat (dziecięcych) fantazji.
– Kiedy byłam dzieckiem, domek dla lalek był moim marzeniem. Nie można było kupić go w sklepie, tak jak dziś dostępnych jest wiele zabawek. Takie domki robili dziadkowie, ojcowie albo wujowie. A jeśli już któraś dziewczynka z otoczenia miała taki albo chociaż pokoik, to chętnie się ją odwiedzało, by wspólnie wymyślać rozmaite scenki – Elżbieta Zajączkowska, dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego, opowiadała dzieciom uczestniczącym w wernisażu wystawy zatytułowanej „W świecie lalki. Domki dla lalek z kolekcji Anety Popiel-Machnickiej”.
Dzieci, które zabawek mają mnóstwo, wiele z tego nie rozumiały, ale gdy tylko wpadły w sale wystawowe, nie wiedziały, co obejrzeć najpierw. Miniaturowy sklepik z miniaturowymi zabawkami, maleńkich rozmiarów szkolna klasa z uczniami, nauczycielką i wieloma pomocami naukowymi, a może urząd pocztowy, w którym odtworzone zostały nawet niewielkie druczki, które wypełniamy, chcąc nadać przesyłkę. Do tego misternie umeblowane i udekorowane pokoje mieszkalne, dawne stroje i mnóstwo drobiazgów dopracowanych do najmniejszych szczegółów.
Wystawa, którą w Opolu będzie można oglądać do początku czerwca, prezentuje ponad 60 domków, pokoików, sklepików. Wszystkie własnoręcznie odnowione przez Anetę Popiel-Machnicką. Każdy z nich ma swoją historię, jak choćby Dom Miss Hope, nad którym prace trwały aż 6 lat. – Ten niezwykle reprezentacyjny dom z około 1950 roku kupiłam w Londynie od wnuczki lotnika z Dywizjonu 303. Był bardzo zniszczony – opisuje kolekcjonerka. W odrestaurowanym domu zamieszkała rodzina lalek Caco z lat 50. XX w., które mają drucianą, elastyczną konstrukcję, głowy z malowanego gipsu, a dłonie i stopy żeliwne.
Jest i kaplica zakonna sióstr, jest i cela klasztorna, jest i edwardiański salon sukien ślubnych, w którym znalazło się wszystko, czego potrzebowała panna młoda w 1900 roku. – Ten sporych rozmiarów sklep wykonano w Anglii około 1900 roku z olchowego drewna i płycin, na planie trapezu, w skali 1:12. Całość została zmontowana bez użycia gwoździ. Od razu – jeszcze na targu staroci – wiedziałam, jak ma się prezentować po remoncie – wyjaśnia Aneta Popiel-Machnicka. Pani Aneta wykonała m.in. maleńkie komplety biżuterii, kapelusze, gorsety, parasolki i inne stylizowane drobiazgi galanteryjne.
Wystawie, która w świat marzeń i fantazji przenosi nie tylko dzieci, towarzyszą lekcje muzealne, na których przedszkolaki i uczniowie szkół podstawowych będą mogli wcielić się w rolę architektów i projektantów wnętrz.