W nagłówku śpiewanego psalmu czytamy „Dawidowy”. Król Dawid był człowiekiem, w którym splatały się bardzo różne przeżycia, emocje, zamysły, plany.
Od bardzo osobistych po wojenno-strategiczne. Od szlachetnych po niegodziwie grzeszne.
To wpędzało go nieraz w ogromne tarapaty. Ale nigdy nadziei nie tracił. Psalm dzisiejszej niedzieli jest wyznaniem tej jego
niezachwianej nadziei. Do wielkanocnej liturgii zostały wybrane strofy akcentujące nadzieję. Bo przecież właśnie Wielkanoc – czyli Pascha Hebrajczyków i Zmartwychwstanie chrześcijan – jest świętem nadziei. Psalmista prosi „odpowiedz mi, Boże”. Z poprzednich swoich doświadczeń wie, że to Bóg go wydźwignął z utrapienia. Dlatego w jego prośbie o zmiłowanie tyle spokoju i nadziei. Nie jakiejś chwiejnej nadziei, która stawia na „być może” – ale nadziei pewnej, przekonanej, spokojnej. „Pan mnie wysłucha” – śpiewa Dawid. My powtarzamy z nim to samo wyznanie. Nawet noc nie straszna, można spokojnie udać się na spoczynek. Przecież Pan pozwala mi żyć bezpiecznie. I tylko On jest takim oparciem. Słowa
o spoczynku odczytywać możemy także jako aluzję do Jezusowego złożenia w grobie. Bo i tam Boża światłość jest nad nami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.