Co może mieć wspólnego trening piłkarski z seminarium duchownym?
– Takich tłumów nie spodziewaliśmy się. W ubiegłym roku odwiedziło nas ponad 500 osób. W tym prawie 900 – cieszy się Paweł Chyla, kleryk V roku, który czuwał nad organizacją Dnia Otwartych Drzwi. Przyznaje, że bał się o pogodę, bo prognozy były różne, ale ostatnia sobota kwietnia przyniosła aurę już nie tyle wiosenną, co wręcz letnią. Stąd obiad na świeżym powietrzu, wspólne śpiewanie z kleryckim zespołem, konkursy z nagrodami i tańce były strzałem w dziesiątkę. Jedyną konkurencją było dla nich oblegane stanowisko z pysznymi lodami.
– Z dziećmi i młodzieżą przyjechało do nas 35 księży, 5 diakonów, 5 sióstr zakonnych, a także 15 opiekunów świeckich – podsumowuje Paweł Chyla. Pierwszym punktem było zwiedzanie. Każdą z grup oprowadzał kleryk, który też chętnie odpowiadał na wszystkie pytania. Można było zajrzeć do siłowni, kleryckiego pokoju, czytelni, kaplicy czy na salę sportową. Tu, zwłaszcza z ust chłopców, padały komentarze: „Wow! Pełnowymiarowe boisko!”.
W czterech miejscach na odwiedzających czekały krótkie prelekcje. W kaplicy Wojciech Cholewa opowiadał o duchowości kleryków. – Odmawiamy brewiarz, by być blisko Pana Boga przez cały dzień – mówił kleryk. Opowiadał, czym jest medytacja Pisma Świętego, a także kim jest kierownik duchowy. – Najważniejszym momentem każdego dnia jest Msza św. Bez niej pobyt w seminarium nie miałby sensu, przecież jesteśmy tu po to, by zostać księżmi i każdego dnia Mszę św. odprawiać – mówił dzieciom. Oprócz wspólnych modlitw, medytacji i Mszy św. wieczorem jest też specjalny czas na czytanie. Sięga się wtedy po książki ulubionych świętych czy inne lektury pogłębiające duchowość. – Klerycy starają się przeczytać całe Pismo Święte. Najlepiej nie tylko raz, żeby mówiąc o Biblii, wiedzieć, co jest w środku – tłumaczył kleryk Wojciech.
Kolejna prelekcja była w seminaryjnej kawiarence, gdzie o muzyce i pasjach kleryków opowiadał Piotr Borowiak. Tłumaczył, że jeśli Pan Bóg daje człowiekowi jakiś talent, jakąś pasję, to pozwoli ją rozwijać. I nie trzeba się bać, że idąc do seminarium, trzeba będzie z niej całkowicie zrezygnować.
W sali wykładowej Damian Cholewa opowiadał o seminarium i życiu kulturalnym kleryków, a w sali gimnastycznej Amadeusz Pełka mówił o sporcie, zwłaszcza piłce nożnej.
Dzień Otwartych Drzwi od lat jest tak ułożony, by zwiedzanie nie było ani jedynym, ani głównym punktem spotkania. Dla chłopców i dziewczynek oddzielnie, z podziałem na grupy wiekowe, poprowadzone zostały spotkania o powołaniu. Chłopcy z podstawówki spotkali się z ks. Damianem Dolnickim i klerykami Michałem, Tobiaszem i Dawidem. Na scenie wywieszone zostały strój piłkarski i strój duchowny. Dlaczego takie zestawienie? Kleryk Dawid opowiadał chłopcom o sensie 6-letniej formacji w seminarium, porównując ją do treningu w drużynie piłkarskiej. Tak samo trzeba mieć powołanie, tak samo trzeba trenować, nie na siłowni, ale na modlitwie. Tak jak w sporcie awansuje się z drużyn juniorskich do drużyn seniorskich, tak w seminarium otrzymuje się kolejne posługi: lektoratu, akolitatu, diakonatu, a po VI roku w seminarium – święcenia kapłańskie. – Sutannę, czyli coś jakby pierwszy „strój sportowy”, kleryk otrzymuje na IV roku – tłumaczył kleryk Dawid. Porównanie seminaryjno-sportowe chyba się chłopcom spodobało, bo chętnie zgłaszali się do quizu z nagrodami, który zakończył spotkanie.
Również w kazaniu podczas Mszy św. ks. Daniel Leśniak opowiadał o stroju duchownym i jego znaczeniu. Kuba i Grześ, ochotnicy z pierwszych ławek, zostali ustawieni na środku na krzesełkach. Zakładali albę, sutannę, wreszcie ornat, poznając kolejne stopnie seminaryjnej formacji, prowadzące do przyjęcia święceń kapłańskich.
– Chcemy was prosić, byście modlili się za kleryków, by dobrze przeszli się drogę 6 lat w seminarium i byli świętymi kapłanami – poprosił na zakończenie kazania ks. Daniel Leśniak.