26 kwietnia społeczne hospicjum w Nysie znowu zamanifestowało swoją obecność.
„Nie jesteś sam, zostaję z Tobą na polu nadziei”. To treść transparentu, który towarzyszył Polom Nadziei. To rokrocznie organizowana wielka kwesta i wielka promocja idei i ruchu hospicyjnego. A na Polach Nadziei kwitną żonkile. Te wiosenne kwiaty stały się międzynarodowym symbolem nadziei. Przypominają o ludziach cierpiących, oczekujących naszej pomocy i opieki w trudnym okresie odchodzenia z tego świata. Hospicja zaś to najczęściej niewielkie (i taka jest idea hospicjum) szpitaliki dla ludzi terminalnie chorych na nowotwory. Hospicja mają umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, ale te środki – należne chorym z ustawowego obowiązku państwa – nie pokrywają całości kosztów działania hospicjów. Resztę trzeba dozbierać. Między innymi w czasie żonkilowej kwesty.
W Nysie – jak w wielu miastach Polski – przeszedł marsz nadziei w niedzielne popołudnie 26 kwietnia. Sprawa poważna, wręcz śmiertelnie poważna – wszak chodzi o pomoc umierającym. Ale marsz był kolorowy, radosny, pełen życia. To nie schizofrenia, to filozofia hospicyjnego ruchu – budzić nadzieję tam, gdzie ona gaśnie. Nadzieję nie na przedłużenie życia, nie na pełnię sił – ale na to, że w najdramatyczniejszej sytuacji człowiek nie jest sam. Jest ktoś, kto będzie towarzyszył w ostatnich dniach i chwilach. I będzie wiedział, jak to robić. Co innego ma do zrobienia pielęgniarka i lekarz, co innego psycholog i terapeuta, co innego kapelan... A jeśli przychodzi pokusa eutanazji – to właśnie obecność kogoś towarzyszącego pomoże pokusę zwyciężyć. Dlatego ludzie zaangażowani w ruch hospicyjny wiedzą, że muszą zdążyć przed eutanazją. Zarówno w wymiarze problemu pojedynczych osób, jak i w wymiarze społecznym (w tym także ustawowym). Marsz nyski – podobnie jak kilkadziesiąt innych, podobnych akcji – miał w formie ulicznej manifestacji istnienia hospicjum w mieście ukazać, że „Nie jesteś sam, zostaję z Tobą na polu nadziei”.
Zdjęcia w galerii przedstawiają jej uczestników, kwestarzy, osoby towarzyszące, przechodniów – czasem tylko gapiów, ale częściej ludzi okazujących sympatię swojemu hospicjum. Są na zdjęciach ludzie kierujący stowarzyszeniem, kierujący samym zakładem opieki paliatywnej, są pracownicy medyczni, techniczni i administracyjni. Są wreszcie wolontariusze. Są ludzie starsi – ale iluż jest ludzi młodych. Nie z musu, a z dobrej woli. Prezes Stowarzyszenia oraz kierownik medyczny hospicjum także tą drogą przekazują wyrazy wdzięczności za tworzenie hospicyjnego dzieła oraz za organizację tegorocznych Pól Nadziei.