Jeśli lubicie wiecznego zrzędę z Narnii to najprawdopodobniej będziecie czuli się tam dobrze. Ba, bardzo dobrze!
Tuż, tuż za granicą naszej diecezji i naszego kraju, ale w historycznych granicach Śląska, niecałe 800 metrów nad poziomem morza znajdziecie miejsce, gdzie z pewnością mieszkają liczne błotowije.
Najbardziej znanym przedstawicielem tego gatunku jest Błotosmętek, bohater „Srebrnego krzesła” C. S. Lewisa, który razem z Julią i Eustachym wędrował szukając księcia Riliana. Któż nie pamięta jego sławnych odzywek, przepełnionych najczarniejszym z czarnych pesymizmów, w którym zawsze znalazła się zwycięska nuta optymizmu? No cóż, na pewno nie pamiętają ci, którzy nie czytali Opowieści z Narnii. Dla nich zatem klasyka z Błotosmętka. Kiedy narnijska trójka wpadła w podziemną pułapkę kwitował to tak: „warto pamiętać, że jest dobra strona ugrzęźnięcia na dobre w tej pułapce: zaoszczędzi się na pogrzebie”.
Ale do rzeczy, czyli co i jak, którędy i dlaczego. Do krainy błotowijów, dla niepoznaki nazwanej przez sprytnych i dowcipnych braci Czechów Torfowym Lasem i Wielkim Torfowym Jeziorkiem (jak wiadomo, Błotosmętek mieszkał na bagnach) trzeba dojechać przez Zlate Hory. Czyli od Głuchołaz albo Konradowa – rzut kamieniem. Kierować się na Jesenik, a potem już ściśle – na Rejviz. To osada, dziś letniskowa, na grzbiecie Orlickiego Vrchu leżąca – panoramy gór i dolin rozciągają się więc z obydwu stron. Od Zlatych Hor jakieś 7 kilometrów. Kto się zmęczy i zechce nabrać sił skorzysta z kilku dostępnych restauracyjek. Najstarsza z roku, uwaga, 1797, w której podają np. niezłe hałuszki z bryndzą i skwarkami za 95 koron, a dają ich dużo. Parkowanie samochodu w środku Rejvizu kosztuje koron 40, kto oszczędny podjedzie dosłownie 250 metrów w stronę Jesenika na parking leśny- turystyczny gdzie można stać za darmo.
Żeby wejść do krainy Błotosmętka (Velké mechové jezírko) od Penzion Rejviz w centrum wsi potrzeba tylko kroków parę. Wchodzimy w las i po dwóch kilometrach wygodnej ścieżki stajemy przed bramą rezerwatu torfowego, w której zapłacimy 20 koron za wstęp i możemy ruszać ścieżką z bali drewnianych, rodzajem pomostu wytyczonego wśród bajecznych zieleni i brązów omszałego lasu torfowego. Kto lubi błotowijowe klimaty nudził się tu nie będzie. Na końcu ścieżki, po jakichś 500 metrach, wkraczamy na pomost na czarno-brunatnym jeziorze. Jest cicho. Ewentualnie tutejsza kaczka z gąsiorem narobią hałasu ścigając się w powietrzu, lądując z furkotem na ciemnej toni albo nawet dając pokaz ptasiej walki /zalotów- (niepotrzebne skreślić)
Nietrudna i miła wycieczka na majowe dni. I pozdrówcie pana obsługującego bramę rezerwatu ! Coś mi się wydaje, że z błotowijami musi mieć coś wspólnego (ten kapelusz, chudość ciała, długie włosy), ale mogę się mylić…