Zanussi: Miłość wyraża się też przez gotowanie zupy
Relacja "na żywo" ukazywała się za przyczyną ks. Marka Lisa na Twitterze Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość
O tym, że przez muzykę, przez sztukę możemy zbliżyć się do Absolutu i że nie wszystko powinno być dopowiedziane, opowiadał opolanom w środowy wieczór Krzysztof Zanussi.
- Dzieło, w którym wszystko jest dopowiedziane do końca, to już właściwie nie dzieło sztuki, a co najwyżej dzieło dydaktyki - wskazywał. - Takie dzieła „z tezą” są nieszczere, nie warto się ich podejmować. Twórczość w mojej dziedzinie to jest dzielenie się z ludźmi zastanowieniem nad życiem. Ja nie mam pewnych recept, pewnych sądów, intuicji, wydaje mi się, że coś jest prawdziwsze od czegoś innego i dzielę się tym. A widz robi z tego taki użytek, jak chce.
Widzowie chętnie słuchali o perypetiach z wejściem filmów Zanussiego na ekrany i o jego nowych pomysłach Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Znany reżyser stwierdził, że dzieło dopowiedziane jest sztuką skażoną. Argumentował to, przytaczając zdanie ze spotkania Jana Pawła II z tancerzami breakdance podczas audiencji, którą zorganizował im właśnie Zanussi.
- Wiedząc, że Wojtyła jest z natury ciekawski, co jest wspaniałą cechą, zapewniającą żywotność, napisałem list o tych chłopcach. I w Auli Clementina, na błyszczącej, marmurowej posadzce, kręcili się na głowach, a papież, który bardzo się tym przejął, powiedział wtedy do nich: - Jeśli to, co robicie, robicie dla piękna i jakiejś doskonałości, to jesteście artystami, ale jeśli chcecie na tym coś zyskać, to to jest sztuka skażona. Każda sztuka, która próbuje coś uzyskać poza pięknem, jest już nieczysta. Tak jak reklama, nawet jak używa środków sztuki, to ją plami, ośmiesza. Nawet jeśli ta sztuka jest na służbie wiary. Co innego, gdy dzieło z tej wiary wynika - przytaczał słowa papieża.
Był też czas na autografy i pytania od widzów Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Kolejna godzina minęła na rozmowie z prowadzącą Justyną Przyborowicz i ks. prof. Markiem Lisem o niezwykłej przyjaźni Zanussiego z Krzysztofem Kieślowskim, Andrzejem Tarkowskim i Wojciechem Kilarem, opowiadaniu anegdotek związanych z jego kolejnymi obrazami, perypetiami z cenzurą i tym, że jesteśmy skazani na materialność, ale że ważne rzeczy, jak np. miłość, można wyrazić nawet, gotując zupę.
- Ogromną zaletą filmów Krzysztofa Zanussiego jest to, że on nie chce nikogo przekonywać, nikomu nic narzucać. Opowiada historię i poddaje pod osąd, a to, czy widzowie przyjmą ją tak czy inaczej, czy rozpoznają te czy inne ślady, to już jest wolność reżysera i widza - wskazywał ks. prof. Marek Lis. Tłumaczył, że w swojej książce pt. „Krzysztof Zanussi. Przewodnik teologiczny” zawarł własne przemyślenia i obserwacje z filmów tego reżysera.
Kilka godzin wcześniej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego odbyła się konferencja na temat edukacji filmowej w szkole. Po spotkaniu autorskim była niepowtarzalna okazja obejrzenia filmu pt. „Obce ciało” w obecności jego reżysera.