- Jak już przychodzi Boże Ciało, to się cieszymy na robienie tych chodników - mówi Anna Ciupka.
Od wschodu słońca w Zalesiu Śląskim mieszkańcy oraz parafianie z Popic i Lichyni uwijali się przy strojeniu ołtarzy oraz układaniu kilkuset metrów kwietnego chodnika, po którym w czasie procesji Bożego Ciała szedł tylko ksiądz niosący monstrancję z Najświętszym Sakramentem.
- Te chodniki robimy w Zalesiu już od 100 lat. A przy naszym domu ołtarz stawiany jest od końca wojny - mówi Barbara Biskup. Kwiaty i liście paproci na chodniki zbierano na polach i w ogrodach od poniedziałku.
- Podoba mi się, że ludzie potrafią się przy tym zjednoczyć. Nie jest to żaden ciężki obowiązek. Ludzie są bardzo chętni. Wczoraj był straszny upał, ale wystarczyło powiedzieć, że jedziemy po kwiatki i nikt nie odmówił. Są jeszcze ludzie, na których można polegać. Sami nie dalibyśmy rady, mamy gospodarstwo, więc potrzeba nam ludzi do pomocy. Nawet młode dziewczyny przychodzą i jest fajnie. Myślę, że efekt jest - cieszy się Gabriela Kroker. Dwa pozostałe ołtarze stawiali mieszkańcy Lichyni oraz rodzina Tiszbierków.
"Kwietna" procesja eucharystyczna w Zalesiu Śl. Andrzej Kerner /Foto Gość - W tym roku układamy chodnik od kościoła do sklepu. Część trasy procesji jest dzielona na odcinki, które układają mieszkańcy spoza Zalesia. Tym, którzy mieszkają przy trasie pomagają sąsiedzi - mówi Małgorzata Gruszka z Popic, pracująca nad układaniem chodnika z mężem Norbertem oraz córkami Anią i Marzenką.
- To jest po prostu radość. Jak już przychodzi Boże Ciało, to się cieszymy na robienie tych chodników. Takie zobowiązanie wobec Pana Boga. Ja robię je od dziecka, za panny, za młodu i teraz - mówi A. Ciupka.
- Aż żal było po tych kwiatach stąpać! Ale pamiętajcie, że ksiądz jest tylko sługą Pana Jezusa, którego niesie. To tak, jakby Pan Jezus stąpał po tych pięknych naszych chodnikach - powiedział, dziękując za przygotowanie i udział w procesji, ks. proboszcz Teodor Smiatek.
W czasie Mszy św. w kazaniu przypomniał cud eucharystyczny w Sokółce i słowa św. Faustyny, która pisała w „Dzienniczku”, że trudno byłoby jej przeżyć dzień bez Komunii św. - Zadajmy sobie dzisiaj, w tę uroczystość Bożego Ciała, pytanie o swój stosunek do Eucharystii, do Mszy św., za którą święci i męczennicy oddawali życie i której tak bardzo pragnęli. Czy Eucharystia jest dla mnie prawdziwym pokarmem, czy może tylko pustym gestem? - pytał ks. Smiatek licznie zgromadzonych parafian i gości, którzy przyjeżdżają do Zalesia Śl. specjalnie na tę barwną procesję Bożego Ciała.