Nie ma obawy, że będą wśród nich terroryści!

Rzecznik stowarzyszenia "Libertus" o uchodźcach syryjskich, którzy wkrótce do nas przyjadą.

Już prawdopodobnie w piątek do Opola przyjedzie pierwsza rodzina uchodźców z Syrii. Wiadomo, że będzie to rodzina z trojgiem dzieci (dwóch chłopców 8 i 10 lat , dziewczynka 15 lat). Pierwsze kilka dni spędzą w Opolu, a potem zamieszkają w jednej z wsi k. Głogówka, w domu przekazanym Fundacji Estera przez właściciela na potrzeby uchodźców. W drugiej połowie lipca zaczną przyjeżdżać rodziny z  zasadniczej grupy, która ma liczyć ok. 250 osób.

- Nie ma obawy, że przemycą się wśród nich jacyś terroryści! To są ludzie starannie wybrani na miejscu, w Syrii, przez tamtejsze parafie. Są także sprawdzani przez nasze służby bezpieczeństwa wewnętrznego. Nie jest tak, że każdy może sobie przyjechać. Myślenie, że w grupie chrześcijan przemyci się jakiś muzułmanin, który będzie tutaj dokonywał aktów terrorystycznych jest absurdalne - podkreśla Rafał Łężny, rzecznik stowarzyszenia Libertus, które współdziała z Fundacją Estera i diecezją opolską przy sprowadzeniu i ulokowaniu 50 rodzin chrześcijan syryjskich w naszej diecezji.

Akcja stała się możliwa dzięki pozytywnej odpowiedzi biskupa opolskiego Andrzeja Czai na apel Fundacji Estera. Caritas Diecezji Opolskiej prowadzi ostatnie przygotowania do przyjęcia uchodźców w swoich ośrodkach w Głuchołazach i Głębinowie. Po okresie adaptacyjnym, w czasie którego będą między innymi przeprowadzane procedury przyznania naszym gościom statusu uchodźcy, zamieszkają oni w różnych miejscach diecezji opolskiej, w pomieszczeniach wskazanych przez parafie czy inne instytucje kościelne.

Rafał Łężny, rzecznik stowarzyszenia "Libertus"   Rafał Łężny, rzecznik stowarzyszenia "Libertus"
Andrzej Kerner /Foto Gość
- W grupie 50 rodzin z Syrii, które przyjmie diecezja opolska będą protestanci, kilku wyznawców prawosławia a także katolicy obrządku syryjskiego czy ormiańskiego. W większości będą to rodziny pełne. Niektóre z wytypowanych rodzin już w trakcie trwania procedur przyjazdu do Polski straciły któregoś z rodziców czy dziecko. To ludzie, którym grozi wielkie niebezpieczeństwo. Niektórzy z nich mają na pieńku z reżimem Assada. Dlatego trudno jest im uzyskać paszport, albo państwo nie chce ich wypuścić z Syrii. Jest wiele problemów, można by usiąść z założonymi rękami i powiedzieć: a, niech się zarzynają, co nas to obchodzi? - mówi R. Łężny.

Kim są Syryjczycy, którzy trafią do nas?  - W tej grupie będzie m.in. profesor uniwersytecki, który wykładał na Sorbonie, ludzie z wykształcenie muzycznym, kilku nauczycieli, rzemieślnicy. Większość z nich zna świetnie angielski. To są ludzie, którzy muszą uciekać, bo inaczej zostaną zarżnięci przez ISIS albo zginą w wojnie domowej - mówi rzecznik „Libertusa”.

Stowarzyszenie „Libertus" zrzesza kilkudziesięciu przedsiębiorców. - Jesteśmy w stanie zapewnić kilku uchodźcom pracę. Możemy pomóc im założyć własne firmy, a potem znajdować zbyt dla ich towarów czy usług. Mamy w stowarzyszeniu sporo wolontariuszy, którzy mogliby uczyć dzieci syryjskie-które od 3 lat nie chodziły do szkoły-polskiego, geografii, biologii. Będziemy starać się o to, by zintegrować ich z naszą społecznością, by po prostu dobrze im się tutaj żyło - deklaruje Rafał Łężny.

Więcej na ten temat w „Gościu Opolskim” nr 28/ 12 lipca.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..