To wielokrotnie podkreślał bp Andrzej Czaja w czasie Pielgrzymki Dzieci na Górę św. Anny.
W pierwszą lipcową niedzielę grota lurdzka wypełniła się dziecięcym gwarem. W ten upalny dzień na pielgrzymkę do świętej Babci licznie przyjechali małżonkowie z dziećmi, a także dziadkowie, ciocie i wujkowie.
– Jest nas dzisiaj o wiele więcej niż w zeszłym roku. A w przyszłym roku myślę, że będzie nas jeszcze więcej – mówił gwardian franciszkański o. Błażej Kurowski, spoglądając na grotę lurdzką i witając w tej dużej pielgrzymkowej wspólnocie biskupa opolskiego Andrzeja Czaję. Ordynariusz nie tylko przewodniczył uroczystej Mszy św. i wygłosił homilię, ale i po Eucharystii chętnie udzielał rodzinom indywidualnego błogosławieństwa.
Część rodzin dotarła na Górę św. Anny już z rana, żeby przezornie uniknąć problemów z szukaniem miejsca parkingowego. Zaopatrzeni w koce, karimaty i składane krzesełka, już po godzinie 9 ściągali przed ołtarz w grocie lurdzkiej.
– Dla dzieci to całkiem inne przeżycie, gdy uczestniczą w Mszy św. na dworze, a nie w kościelnych ławkach – podkreślają Martyna i Damian Maseli z Gąsiorowic, którzy na Pielgrzymkę Dzieci przyjechali po raz drugi razem z Michaliną, Michałem i Franciszkiem. – W ubiegłym roku dzieciom bardzo się tutaj podobało, więc przyjechaliśmy ponownie – mówi pani Martyna. Opowiada, że wtedy nie tylko uczestniczyli w Mszy św., ale byli też na spacerze i rodzinnym obiedzie w Domu Pielgrzyma. – Naszym dzieciom to miejsce nie jest obce, bo wiele osób z naszej rodziny pielgrzymuje na Górę św. Anny.
Jednym z najmłodszych pielgrzymów był półroczny Gabriel. To jego pierwsza pielgrzymka do diecezjalnego sanktuarium św. Anny. Chłopiec raz na rękach swojego taty, a raz na rękach mamy dużymi oczkami spokojnie rozgląda się wokół. – Kiedy byłam w ciąży, postanowiłam, że jak wszystko dobrze się rozwiąże, to przyjedziemy tutaj z Gabrielem, by podziękować – mówi Elwira Augustyn-Polat. Wyjaśnia też, że w jej rodzinie pielgrzymowanie na Górę św. Anny było piękną tradycją, którą chce podtrzymać. – Rodzice starali się, żebyśmy każdego roku wszyscy tutaj przyjeżdżali. Są to dla mnie i mojego rodzeństwa bardzo przyjemne wspomnienia. Wtedy po Mszy św. szliśmy do samochodu, wyciągali przywieziony prowiant i wspólnie jedli. Na Górze św. Anny zostawaliśmy aż do końca nieszporów – opowiada pani Elwira. Tradycji stało się zadość, bo tym razem też prowiant przywieźli z sobą, planując rodzinny piknik na łonie natury.
Z kolei z Krzyżanowic przyjechała rodzina Pojkertów. – Pierwszy raz wybraliśmy się na pielgrzymkę z dziećmi. Chcemy podziękować za otrzymane łaski – mówi Monika Pojkert, mama 5-letniego Filipa i 3-letniego Leona. – Przed wyjazdem tłumaczyliśmy chłopcom, że jedziemy do miejsca pielgrzymkowego. Starszy syn rozumie, że będzie Msza św., że będziemy się modlić – opowida i dodaje, że po Mszy św. pójdą do bazyliki, by pomodlić się przez wstawiennictwo św. Anny, a także planują rodzinny piknik.
Bp Andrzej Czaja przyjmuje dary ofiarne Anna Kwaśnicka /Foto Gość Bp Czaja cieszył się, że tak wiele dzieci ze swoimi rodzicami przyjechało na Górę Ufnej Modlitwy. – Dołączam do was, aby wraz z wami się modlić do Dzieciątka Jezus. Chciejmy się modlić o zdrowie, Boże błogosławieństwo, wiarę w naszych sercach. Chcę was też zaprosić do modlitwy za te dzieci, które na tym świecie się źle mają. Takich dzieci jest dużo, a niektóre z nich żyją w warunkach wojny, zostały okaleczone. Wczoraj czytałem w internecie, że na świecie codziennie 16 tys. dzieci umiera z głodu – mówił w słowie wstępnym biskup opolski.
Natomiast w homilii, stając tuż obok figurki Dzieciątka Jezus, bp Czaja przypomniał piątkową Ewangelię o św. Tomaszu Apostole, nazywanym niedowiarkiem. A także nawiązał do słowa z dzisiejszej niedzieli, mówiącej o tym, że Pan Jezus spotkał się z niedowiarstwem w swoim rodzinnym Nazarecie i przez to nie mógł tam wiele zdziałać. – Wobec człowieka, który jest niedowiarkiem, który myśli sobie, że „może Pan Jezus mnie kocha, a może nie kocha, może jest Bogiem, a może nie jest Bogiem”, Pan Jezus nie może nic zrobić, jest bezradny. Nie może mu pomóc, bo serce tego człowieka jest dla Jezusa zamknięte – wyjaśniał bp Czaja.
– Wszyscy potrzebujemy pomocy Pana Boga, pomocy Jezusa. Wiele słabości wychodzi w naszej codzienności. A kto ma nam pomóc, kto ma uzdrowić nasze serce? Bóg chce nas zmieniać, uzdrawiać, chce z nas budować piękne rodziny, parafie, ale nie będzie mógł nam pomóc, jeśli będziemy niedowiarkami – tłumaczył biskup opolski i zachęcał dzieci: – W codzienności módlcie się swoimi słowami. Modlitwa to dla Pana Jezusa wyznanie waszej wiary.
Podczas Mszy św., a także późniejszego nabożeństwa śpiewały Promyki Maryi. W posługę liturgiczną włączyły się też dzieci z Bytomia-Stolarzowic.