- Aby wejść do nieba, trzeba pomrzeć w wierze - przypominał bp Andrzej Czaja w Czarnowąsach.
Trwają uroczystości odpustowe ku czci św. Anny w Czarnowąsach. Sumie odpustowej, która rozpoczęła się o 11.00, przewodniczył bp Czaja. A koncelebrowali ks. Erwin Mateja i o. Atanazy, franciszkanin z Góry św. Anny, który jest kaznodzieją tegorocznego odpustu.
Parafian i gości przywitał ks. Piotr Pierończyk, proboszcz parafii Bożego Ciała i św. Norberta w Czarnowąsach. W procesji do ołtarza polowego przyniesione zostały figury św. Anny i Matki Bożej Fatimskiej.
– Łączymy się z tymi, którzy dzisiaj licznie zgromadzili się na Górze św. Anny, w Oleśnie, a także w wielu innych kościołach naszej diecezji, chociażby w pobliskich Chmielowicach, w bardziej odległych Krzyżanowicach, ale też w Dziewkowicach i jeszcze w wielu innych miejscach – podkreślał bp Andrzej. – Tu, na naszej ziemi Śląska Opolskiego, całe pokolenia do św. Anny zanosiły ufną modlitwę i przez jej orędownictwo te pokolenia wyjednywały u Boga wiele łask, także w jej świetlany przykład się wpatrywały. My też to dziś czynimy – mówił biskup opolski, zachęcając do proszenia św. Anny, by rodziny były Bogiem silne, by było w nich miejsce dla Boga i czas dla Niego.
W kazaniu bp Czaja wyjaśniał, że słowo Boże dzisiejszej uroczystości charakteryzuje zwięźle i jednocześnie głęboko los sprawiedliwych Starego Testamentu, niezliczonych pokoleń ludzi przed przyjściem Chrystusa, którzy w Bogu pokładali nadzieję. Należą do nich św. Anna i św. Joachim.
– Oni pomarli w wierze w spełnienie obietnicy. Znaleźli się w Szeolu, w miejscu wyczekiwania na zbawienie. A gdy Jezus przyszedł na ziemię i zwyciężył śmierć, zanim objawił zmartwychwstanie, wstąpił właśnie do piekieł i tych starotestamentalnych sprawiedliwych wprowadził w niebo, które otworzył. Można powiedzieć, że naprawdę było warto pomrzeć w wierze. Musieli czekać, ale gdy Zbawca przyszedł, stało się ich udziałem niebo – tłumaczył bp Andrzej. – Tym bardziej nam powinno zależeć na tym, by pomrzeć w wierze – podkreślał.
– W tę uroczystość św. Anny, z tego miejsca, od ołtarza Pańskiego, pozwalam więc sobie nam wszystkim tu złożyć – takie dziwnie może brzmiące – życzenie: obyśmy wszyscy pomarli w wierze. Składając to życzenie, mam na myśli nasze trwanie w wierze ojców, naszą troskę o rozwój wiary i przekaz wiary tym, którzy po nas idą. Bo to jest konieczne, abyśmy pomarli w wierze. I to w wierze chrześcijańskiej, nie innej. A to jest konieczne, jeśli myślimy o niebie – mówił biskup opolski.
– Święta Anna przez wieki była dla ludów tej ziemi wzorem, wręcz takim natchnieniem do zatroskania o wiarę – tłumaczył bp Czaja, apelując, by chrześcijanie się obudzili, gdy wiara domaga się obrony. Apelował też, by iść Bożą drogą. – My, chrześcijanie XXI wieku, żyjący tu, na Śląsku Opolskim, nie do końca żyjemy tak, jak mówi świat. Staramy się żyć, jak Bóg mówi. Ale też nie do końca po Bożemu. Jak lekceważymy dziś Boże przykazania, jak je poprawiamy, jak my lepiej wiemy... Więc co to jest za droga? Ani światowa, ani Boża! Czyli jaka? Czy to droga do nieba? Śmiem w to wątpić. Trzeba nam się obudzić, żeby z tej drogi zawrócić – mówił ordynariusz, tłumacząc, że musimy mieć jasno i pewnie wydeptane ścieżki do świątyni, a nie do marketów. – Droga do nieba wiedzie przez świątynie. Tak wiele ich na naszej ziemi, a pustoszeją. Nie wolno nam ich omijać! – podkreślał.