Zamyślenia przed stelą Hammurabiego

Nie majstrujcie przy prawie, które przetrwało wieki. Bez tego prostego, zwięzłego, powszechnego kodeksu świat zamienicie w piekło.

Paryski Luwr gotuje zwiedzającemu wiele mocnych wrażeń. Dla mnie jednym z nich była stela Hammurabiego. Ponaddwumetrowej wysokości obła tablica z czarnego kamienia zapisana kutym klinowym pismem. XVIII wiek przed Chrystusem, czyli od dziś licząc trzydzieści osiem stuleci. Czytać o tym, a stanąć oko w oko z tym pomnikiem starożytnego prawa... Jakoś pusto było wokół mnie, widać inne sprawy i eksponaty bardziej przyciągają turystów. Klinowego pisma nie znam, ale znam kodeks Hammurabiego. Dla biblisty przeżycie pełne zamyśleń i pytań. Bo biblista ma w pamięci inny kodeks, młodszy o trzy stulecia. Też na kamieniu był wyryty. Przez wieki strzeżony jako świętość największa. W zawieruchach starożytnych wojen gdzieś przepadł. Oczywiście, mam na myśli kodeks zwany po dziś dzień Dekalogiem – czyli dziesięciorgiem Bożych przykazań – nazwijmy go kodeksem z góry Synaj, albo „kodeksem Mojżesza”. Gdy tak stałem przed stelą Hammurabiego, wróciło pytanie, dlaczego ten kamień jest, a tamtego nie ma...

Jasne, to jest pytanie pozanaukowe. Ale pytać wolno. Patrząc na precyzyjną kamieniarską robotę sprzed prawie czterech tysięcy lat, pomyślałem: ten miał więcej szczęścia, przetrwał. Choć też po świecie wędrował – z Babilonu trafił przecie do Suzy, gdzie go dopiero w 1902 roku znaleziono. To już historyczne plotki. Głębszą odpowiedź w czasie mojej medytacji znalazłem. Otóż tekst kodeksu Hammurabiego musieliśmy odczytywać z mozołem i z wysiłkiem tłumaczyć na współczesne języki. Tekst kodeksu Mojżesza zna dziś każde dziecko, dorośli bywają łaskawi o nim zapominać. I jeszcze coś – Hammurabi zajmuje się wieloma konkretnymi przypadkami. Niektóre są wielkiej wagi, niektóre raczej drugorzędne (jak na przykład kara dla sprzedającego piwo pocyganione wodą; swoją drogą – starą metrykę ma piwo, nie?). Wiele rozstrzygnięć wydaje się nam dziś niesprawiedliwych – faworyzuje ludzi wolnych i bogatych, faworyzuje urzędników i ludzi z królewskiego dworu (skąd my to znamy). Inaczej dokonuje rozstrzygnięć w zależności kto i kogo oskarża (i ten problem przetrwał).

A Dekalog? Krótko mówi: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa. Te proste reguły z głębi ludzkiej natury wyrastają. I nawet te pierwsze, ku Bogu kierujące myśli człowieka, nie są ani dewocyjne, ani restrykcyjne. I wszyscy dla tego Prawodawcy są równi. Genialny jest kodeks z góry Synaj. Czy to efekt egipskiego obycia i dworskiego wykształcenia Mojżesza? Może po części. Powiesz, że tablice Dekalogu zostały wykonane „palcem Bożym”. Faktycznie tak jest napisane. Ale też na steli Hammurabiego jest u szczytu rzeźba przedstawiająca scenę wręczenia przez boga Szamasza insygniów władzy królowi Hammurabiemu. Znaczy to, że królewskie prawo w bogu ma zakorzenienie i początek. Małej litery użyłem. Bo i historia tak osądziła. Mały jest ów Szamasz, toteż w ciągu wieków o nim zapomniano, a stela z jego prawem słusznie widać do muzeum trafiła. Zaś kamieni Mojżesza nie ma – stały się zbędne. Na sercach ludzkich zapisane zostały. I są do dziś. Nie w muzeum ich miejsce, a w życiu.

Jaka puenta? Ludzie! Prawodawcy, posłowie, senatorowie i prezydenci! Nie majstrujcie przy prawie, które przetrwało wieki. Nie zmieniajcie go pokrętnymi interpretacjami. Nie wywracajcie na lewą stronę. Nie czytajcie na opak. Nie obrażajcie się, gdy ktoś mówi, że łamiecie prawo Boże. Nie uważajcie za oszołomów ludzi, którzy przez ponad trzy tysiąclecia urządzali siebie, swoje sumienia i swój świat wedle kodeksu z góry Synaj. Niedoskonały ten nasz świat, a my nie bez winy. Ale bez tego prostego, zwięzłego, powszechnego kodeksu świat zamienicie w piekło. Ja wiem, komu o to chodzi. Nie bądźcie głupi, nie dajcie się nabierać.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: