424 dzieci uczy się dzięki przyjaciołom misji franciszkańskiej w Burkina Faso.
Od prawie dziesięciu lat franciszkański ośrodek misyjny na Górze Świętej Anny organizuje pomoc edukacyjną dla dzieci w Burkina Faso. Franciszkanie prowincji św. Jadwigi Śląskiej pracują w tym jednym z 10 najbiedniejszych krajów świata od 12 lat.
Proboszczem parafii w Korsimoro jest o. Rafał Segieth OFM, który w Afryce na misjach jest już od lat 34 . To on zaproponował o. Krystianowi Pieczce, szefowi ośrodka misyjnego i moderatorowi ewangelizacji misyjnej śląskiej prowincji franciszkanów, zorganizowanie programu pomocy dzieciom.
W Burkina Faso wskaźnik analfabetyzmu sięga w niektórych rejonach 72 procent.
Zasada jest prosta- osoba, szkoła, klasa, stowarzyszenie albo instytucja decyduje się na pomaganie konkretnemu dziecku, opłacając co najmniej roczne koszty jego edukacji tj. 50 euro (opłata za szkołę, przybory szkolne, czasem na jedzenie i ubranie). Pieniądze są przekazywane sukcesywnie (nie naraz cała kwota) szkołom i rodzicom dzieci przez o. Rafała i jego miejscowego katechetę – także Rafała. Nie jest to proste ponieważ dzieci objęte pomocą uczą się w 70 szkołach w promieniu 55 km od Korsimoro.
- W tej chwili opieką objętych jest 424 dzieci. Od początku założeniem programu jest, że pomagamy nie tylko dzieciom chrześcijan. W miarę możliwości pomagamy wszystkim, którzy chcą się uczyć i są zdolni. Nie rozróżniamy czy są to chrześcijanie, muzułmanie czy animiści. Jest człowiek, trzeba mu pomóc. Dzięki Wam te dzieci nie są skazane na to, by ciągle chodzić i prosić. Mogą stanąć na własnych nogach. Edukacja w Afryce to rzecz podstawowa. Czasem są pytania: my im (muzułmańskim dzieciom - przyp. ak) pomagamy, a oni atakują chrześcijan. Cóż dzieci są temu winne? A islamiści zyskują wpływy często dzięki brakowi edukacji. Jak człowiek jest wykształcony to trudniej go zmanipulować, indoktrynować – tłumaczył o. Krystian Pieczka uczestnikom programu edukacyjnego, którzy spotkali się 22 sierpnia na Górze Świętej Anny.
O. Krystian Pieczka tłumaczy list od dziecka z Burkina Faso jego polskim opiekunom - Wasza pomoc jest naprawdę bardzo, bardzo wielka. Przed wyjazdem spotkaliśmy się z prawie wszystkimi dziećmi. Wszyscy, chrześcijanie, muzułmanie, animiści, podkreślali swoją wdzięczność i obiecali modlitwę za Was i wasze rodziny. A dla nich Bóg i modlitwa są bardzo ważne. Nawet małe dzieci,3-latki, mówią: „niech Bóg Cię prowadzi”. To chwyta za serce – mówił o. Rafał Segieth, który opowiadał o warunkach życia rodziny w Burkina Faso, o ogromnych trudnościach jakie muszą pokonywać dzieci, które chcą się uczyć (więcej na ten temat w „Gościu Opolskim” nr 36/ 6 września). Misjonarz przywiózł aktualne zdjęcia dzieci uczestniczących w programie oraz ich listy do swoich opiekunów.
- Mamy pod opieką dwójkę dzieci. Podoba mi się, że jest to pomoc konkretnej rodzinie. Jesteśmy tu z naszymi dziećmi, żeby zobaczyły inny świat. Bo one mają wszystko, a oprócz szkoły nie mają wielkich obowiązków. Chcemy im pokazać, że nie wszyscy mają tak dobrze jak one - podkreśla Aneta Tarara z Węgier k. Opola, która przyjechała z mężem Michałem oraz dziećmi: Martą i Benedyktem.
Edyta Bieniek z uczennicami szkoły w Krośnicy. Tamtejsze kółko misyjne zapewnia edukację dwójce dzieci - W 2012 objęliśmy opieką dwójkę dzieci. Uczniowie widzą, że mogą pomóc innym. Nie jest ważne czy nasza pomoc trafia do muzułmanów czy chrześcijan. Chcemy pomagać. Mamy nadzieję, że dzięki temu te dzieci będą bardziej otwarte, odporne na manipulację - mówi Edyta Bieniek, anglistka ze szkoły w Krośnicy, która przyjechała z czwórką uczennic z kółka misyjnego. Kółko gromadzi fundusze na pomoc afrykańskim dzieciom sprzedając własne wyroby (kartki pocztowe, świece, pierniki, stroiki itp.) na szkolnych kiermaszach i festynach.
10 lat temu podobne kółko misyjne utworzyła w przedszkolu w Jemielnicy s. Leonia, obecnie pracująca w Ozimku. – Wielką pomoc i wsparcie tej działalności udzielają rodzice dzieci – podkreśla Irena Sus, dyrektorka przedszkola.