Siostra nie powiedziała mi tego, na co zasługiwałem.
Poprosiłem siostrę, która pół roku temu zdecydowała się przenieść z Bejrutu do syryjskiego Aleppo, żeby podała mi jakiś przykład heroizmu wśród mieszkańców, którzy pozostali w mieście. To jedno z najniebezpieczniejszych obecnie miejsc na świecie.
Nie powinienem nigdy więcej zżymać się na głupotę dziennikarzy. Siostra Urszula wykazała się klasą właściwą franciszkankom misjonarkom Maryi - są bardzo wykształcone i mają w sobie jakąś delikatność… Nie powiedziała mi tego, na co zasługiwałem. Myślę, że wie: dziennikarze zadają niekiedy przedziwne pytania i trzeba z tym jakoś żyć.
Wytłumaczyła mi, że w Aleppo każda przeżyta chwila jest heroizmem. I że - przykładowo - całą noc przed naszą rozmową piętnaście osób pracowało, żeby przygotować coś specjalnego na świąteczny posiłek dla 10 tysięcy osób. Zrezygnowali ze snu, żeby wycieńczonym wojną ludziom, dożywianym w klasztornej kuchni, sprawić drobną przyjemność.
Poszedłem spać, rano otworzyłem lodówkę pełną możliwości. Tyle chcę powiedzieć na temat uchodźców z Syrii.