Podróżnik Władysław Labuda zdradzał opolanom sekrety taniego podróżowania.
Gościem Fundacji „Czas podróżników” był Władysław Labuda. Opowiadał o tym, jak spełnił swoje marzenie o podróży dookoła świata, ale przede wszystkim dzielił się wskazówkami, jak podróżować tanio i jak nie wydać ani grosza czy centa na noclegi. Podróżnik z Pomorza był w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Ameryce Centralnej i Południowej, a 947-dniową podróż zakończył w Australii i Malezji. W tym czasie nie zapłacił za ani jeden nocleg.
– Podróż dookoła świata była dla mnie niesamowitym czasem. Uważam, że każdy może to zrobić. Jestem tylko zwykłym chłopakiem z Pomorza. Najważniejsze jest wykrzesanie czasu. Początkowo myślałem, że swój plan jestem w stanie zrealizować w ciągu roku. Jednak szybko doszedłem do wniosku, że rok nie wystarczy. Po co się ograniczać? Czym jest czas? Dlaczego miałbym rezygnować z marzenia, o które tak bardzo walczyłem? – podkreślał Władysław Labuda już na samym początku spotkania w Studenckim Centrum Kultury w Opolu.
Później wciąż i wciąż zachęcał słuchaczy, by odważyli się spełniać swoje marzenia. A prezentując filmy nagrane w różnych krajach, wyjaśniał: – Zabrałem ze sobą półprofesjonalną kamerkę na baterie paluszki, która w wielu miejscach jakby pełniła rolę mojego biletu w dalszą podróż. A musicie wiedzieć, że wyruszając w podróż, nie potrafiłem kręcić filmów, nauczyłem się tego w trakcie, korzystając z filmików instruktażowych dostępnych w internecie. Dziś prowadzę stronę flyawaytv.com.
Władek Labuda przedstawił kilkadziesiąt sposobów, jak można podróżować bez użycia pieniędzy. Podpowiadał, jak nie płacić nic za transport, korzystając nie tylko z autostopu, ale też jachtostopu, jak nie płacić za noclegi i wyżywienie, m.in. zostając wolontariuszem, a także jak zarabiać podczas drogi. – Zdalnie można wykonywać pracę grafika komputerowego, tłumacza, fotografa, producenta filmowego, copywritera czy wirtualnego asystenta. Można też sprzedawać swoją sztukę na ulicy – wyliczał Labuda.
– W kanadyjskim Coverhill Lodge chciałem zostać 2 tygodnie, a zostałem 2,5 miesiąca. To przepiękne miejsce w kanadyjskim buszu, gdzie nie ma telewizji, radia. Mieszka się w drewnianych domkach. Nocleg kosztuje 300 dolarów za dobę, a ja nie zapłaciłem nic. Byłem wolontariuszem, zmywałem naczynia, wypompowywałem wodę z łodzi, czasem pracowałem w lesie. Nic ciężkiego to nie było, a jeszcze na koniec dostałem kopertę, w której było 2 tysiące dolarów. Powiedzieli mi, że nigdy nie stałem z zegarkiem w ręku, że nigdy nie miałem problemu, żeby zostać dłużej, pomóc. Dla mnie najważniejsze było to, żeby nikt nie musiał po mnie poprawiać. A po drugie, ja traktowałem tę sytuację nie jak pracę, ale jak pomoc przyjaciołom. Skupiałem się na dawaniu – opowiadał podróżnik.
Jako wolontariusz m.in. uczył języka angielskiego dzieci z sierocińca w Belize, kręcił film o wyprawie na Machu Picchu dla biura turystycznego, pracował na ekofarmach, czyszcząc buraki czy pojąc kaczki i kury.
– Zachęcam do korzystania z portalu workaway.info. To baza wielu wolontariatów na całym świecie. Pracując w restauracjach, hotelach, barach, na ekofarmach, farmach żółwi, farmach motyli czy w klasztorach albo sierocińcach, otrzymujemy za darmo nocleg i wyżywienie. Dzięki takiej formie podróżowania omijamy obsługę hotelową i od razu stykamy się z lokalną społecznością – podkreślał Władek Labuda.
Podpowiadał też adresy stron dla autostopowiczów czy couchsurferów, a także mówił o portalu Housecarers. Couchsurfing to społeczność osób, które oferują nocleg u siebie w domu. Z kolei Housecarers skupia ludzi, którzy mają swój dom i chcąc wyjechać na wakacje, szukają kogoś kto przypilnuje ich domu, zaopiekuje się psem, kotem czy rybkami.
Wydaje się, że przeszkodą w podróżowaniu są pieniądz, zdrowie i czas. Wszystkie te trzy przeszkody, według Władka Labudy, są do pokonania. Podróżnik zachęcał, by nie szukać wymówek, ale iść za marzeniami. To nie od razu musi być podróż dookoła świata. Można na początek wyjechać na tydzień czy dwa.