Co ma orędzie biskupów sprzed 50 lat do dzisiejszej sytuacji? Otóż całkiem sporo...
Wykład ks. Marcina Worbsa pobudził do dyskusji Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W środę, 18 listopada, dokładnie w 50. rocznicę przekazania listu polskich biskupów do niemieckich w Centralnej Bibliotece Caritas w Opolu odbyło się spotkanie poświęcone temu dokumentowi.
Jego treść omówił ks. Marcin Worbs, doktor teologii i filologii germańskiej, prof. Uniwersytetu Opolskiego.
- Trzeba sobie uzmysłowić, że list ten powstał zaledwie 20 lat po najstraszniejszym wydarzeniu, jakim wówczas była II wojna światowa. Nie było rodziny, która by w niej nie ucierpiała. Od tych wydarzeń, tej traumy nie przeminęło nawet jedno pokolenie, wiele spraw wciąż było nieuregulowanych. Po ludzku niemożliwym było wyciągnąć do siebie rękę, wybaczyć, zapomnieć. Dlatego pamiętajmy też o kontekście religijnym – orędzie to zostało napisane na zakończenie Soboru Watykańskiego II - pokazywał.
Pokazał nie tylko zawartość tego orędzia, ale także jego odbiór po stronie niemieckiej i odpowiedź niemieckich biskupów katolickich, by wreszcie spróbować ocenić z perspektywy czasu wymowę i skutki tego wydarzenia.
Spotkanie prowadził ks. dr Piotr Tarliński, diecezjalny Duszpasterz Mniejszości Narodowych i Etnicznych Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Dziś pamiętamy to jedno, końcowe zdanie. Jest ono najważniejsze, ale warto poznać całą, o wiele bogatszą zawartość tego orędzia - podkreślał. I przytaczał nawiązanie do wielowiekowego sąsiedztwa obu krajów, zauważenie symbiozy między czynnikiem religijnym a narodowym, wpływ Zachodu na rozwój kultury, sztuki, także klasztorów a także fakt, że kard. Bolesław Kominek z pozostałymi sygnatariuszami, przytaczając trudną historię zaborów i wojen zauważyli, że nie wszyscy Niemcy byli hitlerowcami, że wielu pomagało, też poniosło śmierć.
Za istotne uznał powołanie się w nim na wypowiedź Pawła Włodkowica, XV-wiecznego rektora krakowskiej uczelni, o tolerancji, co jest też bardzo aktualne dziś.
- Puentą było owo znane wezwanie: "W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu wyciągamy do Was, siedzących tu na ławach kończącego się soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy - biskupi niemieccy i Ojcowie Soboru po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millennium w sposób jak najbardziej chrześcijański" – cytował ks. Worbs.
Najciekawsza jednak była późniejsza żywa dyskusja, zarówno dotycząca odpowiedzi biskupów niemieckich, uznawanej przez wielu za „chłodną, i bardzo ogólnikową” - przyczynach takiej ostrożnej i wyważonej reakcji, dlaczego mówiło się o uchwyceniu tych wyciągniętych rąk "przez azbestową rękawicę", jak i na temat skutków tego listu i trwającego do dziś procesu pojednania.
Nie brakło też odniesień do obecnej sytuacji społeczno-politycznej, rozumienia przez Polaków i Europejczyków tolerancji, zwłaszcza w stosunku do fali uchodźców oraz prezydenckiego weta do ustawy o mniejszościach narodowych.