Msza dziękczynna za beatyfikację polskich franciszkanów - męczenników z Pariacoto i koncert Peruwiańczyków .
– Dziwne to uczucie: modlić się do tych, których się znało, z którymi się bawiło a może nawet kłóciło. Dziękujmy Bogu, choć to paradoksalne - bo jak można dziękować za śmierć? Ale to była śmierć błogosławiona, która przyczyniła się do ich uświęcenia, dania świadectwa o Chrystusie, do wykazania się wiernością aż do końca. I ta śmierć już dzisiaj wydaje owoce – mówił o. Ryszard Jarmuż OFM Conv., podczas Mszy św. dziękczynnej za beatyfikację dwóch polskich franciszkanów – o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego, męczenników z Pariacoto (Peru) zamordowanych przez bojówkę „Świetlistego szlaku” w 1991 r. Ich beatyfikacja odbyła się 5 grudnia ubr. w Chimbote (Peru).
O. Jarmuż był kolegą kursowym o. Michała przez 11 lat niższego i wyższego seminarium duchownego. Był także misjonarzem m.in. w Peru, obecnie pracuje w Rychwałdzie (niedaleko od Łękawicy, gdzie urodził się jego kolega – błogosławiony). W czasie kazania opowiadał m.in. o spotkaniu z parafianami o. Michała, którzy pamiętają do dziś szczegóły ostatniego wspólnego z nim posiłku – na kilka dni przed męczeńską śmiercią. – Podzielił przygotowany dla niego kotlet „milanese” (z kurczaka) precyzyjnie na wiele kawałków. Gospodyni prosiła, żeby tego nie robił, żeby zjadł cały kotlet, bo wszyscy już jedli. Wtedy o. Michał powiedział, że chciałby się podzielić ze wszystkimi, bo to jest jego ostatnia wieczerza. Jakby coś przeczuwał – mówił o. Jarmuż.
Msza św. odprawiona została wieczorem 22 stycznia w kościele św. Franciszka w Głogówku, koncelebrowali ją franciszkanie z głogóweckiego konwentu m. in. o. gwardian Krzysztof Hura. Po Mszy św. radosny, żywiołowy koncert pieśni religijnych poświęconych misji o. Michała i o. Zbigniewa dał zespół „Kargaligera” z Limy. To oni są twórcami hymnu, który był śpiewany podczas beatyfikacji polskich misjonarzy.
Peruwiański zespół "Kargaligera" entuzjastycznie przyjęty w Głogówku Andrzej Kerner /Foto Gość Czworo peruwiańskich muzyków wykonało w Głogówku ten hymn z polskim refrenem: „Oni tutaj są! Ich krew do nowego życia budzi nas!”. W kościele zapanowała żywiołowa radość, wręcz entuzjazm.
– Nie bójcie się modlić za wstawiennictwem o. Michała i o. Zbigniewa. Na pewno was nie zostawią. Coraz więcej ludzi z całego świata, nawet z Nowej Zelandii, prosi o ich relikwie. Mamy wiele takich próśb z zachodniej Europy, z Francji, Belgii. Bo oni byli ofiarami terroryzmu! Ludzie chcą nosić ich relikwie, żeby błogosławieni strzegli ich przed terrorystami. Owszem, nie możemy traktować tego jak talizman, jak amulet, ale możemy szukać ich wstawiennictwa, pośrednictwa – mówił o. Ryszard Jarmuż.