I za tych, którzy mogli już w wieczności być, ale ocaleli. 10 rocznica katastrofy MTK.
– 28 stycznia, dziesięć lat temu, o tej porze jeszcze wszyscy byli radośni. Piętnaście minut później zdarzyła się tragedia, która po katastrofie smoleńskiej jest największą tragedią w historii naszego kraju. Ci, którzy przeżyli mają świadomość jak niewiele brakowało, aby byli dzisiaj w wieczności. Dzisiaj chcemy się modlić za tych, którzy już są w wieczności ale i za tych, którzy przeżyli i do dziś odczuwają lęk przed takimi wydarzeniami, którzy muszą borykać się z wieloma trudnościami życia – ci też potrzebują Bożego wsparcia, łaski i pomocy – powiedział rozpoczynając Mszę św. w intencji ofiar katastrofy hali MTK ks. Józef Żyłka, kapelan Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych.
We Mszy św. w kościele św. Elżbiety Węgierskiej w Kluczu (dekanat Ujazd), która jest przysłowiową mekką hodowców gołębi, bo tu proboszczem jest właśnie ks. Żyłka – nie tylko kapelan, ale i hodowca gołębi, uczestniczyło kilkudziesięciu wiernych – głównie hodowcy z małżonkami i dziećmi. Msza św. w rocznicę katastrofy odprawiana jest tu od 1. rocznicy katastrofy zawsze w ostatnią sobotę stycznia.
– Teraz już nie mam tak wielkiego lęku, ale długo miałem problem, żeby wejść do obiektów wielkogabarytowych, marketów, hal. Wewnętrzny lęk kierował wzrok ku górze. Teraz już człowiek się przyzwyczaił. W każdym razie cudem, szczęśliwie stamtąd wtedy wyszliśmy. Przedwczoraj byliśmy na miejscu katastrofy w Chorzowie i byłem mile zaskoczony, bo było ponad 50 pocztów sztandarowych kół hodowców z całego kraju. Spotkałem tam kolegów mocno poszkodowanych, wielu nie wróciło już do pracy zawodowej. Jak słyszę słowo katastrofa to zawsze na duszy i ciele człowiek topnieje. Uraz psychiczny zostaje – powiedział Jerzy Koźlik z Opola, który ocalał wraz bliskimi z katastrofy podczas targów gołębi dzięki temu, że stoisko jego firmy „Columbex” złożyło się nad nimi w rodzaj schronu, który obronił ich w zawalisku hali MTK.
Po Mszy św. .... wrażenie obecności wielu świadków wypełniających tę świątynię Andrzej Kerner /Foto Gość hodowcy spotkali się na plebanii w Kluczu przy kawie, gdzie rozmowa toczyła się naturalnie wokół gołębi, ich sukcesów i osiągnięć. Piotr Czak, jeden z bohaterów w MTK (uratował z zawaliska hali kilka osób), choć nadal przeżywa skutki traumatycznych doświadczeń cieszył się z wielkich sukcesów jakie w ostatnim roku odnosiły jego gołębie. Największym osiągnięciem jest IV miejsce na europejskiej wystawie w Bukareszcie w kategorii gołębi młodych ocenianych za szybkość lotu.
– Ten gołąbek to efekt miłości moich kolegów. Dawali mi w prezencie gołąbki, a ja je „składałem” w pary i po trzech latach wyszedł fenomen, który reprezentuje Polskę i mnie. To jest moja niesamowita radość. Ten gołąbek daje mi do zrozumienia jak wielką wartość ma miłość Boga do człowieka. Jak człowiek zaufa i się otworzy to nie idzie na darmo. Efekt jest murowany. Ludzie operują milionami, żeby wyhodować wspaniałe gołębie (najlepsze potrafią kosztować nawet 20 tys. euro – przyp. ak) i nie mają takich efektów, a ja nie jestem majętny a taki sukces osiągnąłem – cieszy się Piotr Czak.