Niełatwo ogarnąć bogactwo darów ojca Ludwika, benedyktyna z Biskupowa koło Nysy. Niełatwo o nim mówić i pisać. Każdy, kto go zna, wie, że jest… wyjątkowy.
Założyciel wspólnoty. Szanowany, podziwiany i kochany. Pasjonat nie tylko Biblii, książek i ogrodu. Przede wszystkim pasjonat człowieka – tego, który w danym momencie staje u jego boku. Pasjonat miłości. Ale nie miłości bliźniego – tej „zwyczajnej”, charytatywnej, lecz tej, którą trudniej jest pojąć i uchwycić: miłości wzajemnej. Mam wrażenie, że całe życie o. Ludwika ma jeden cel: zachwycać ludzi tą miłością i uczyć ich jej. Dlaczego? To proste: w niebie tylko ta miłość pozostanie. A zatem warto przyswoić sobie tę sztukę „miłowania”. „Miłujcie się wzajemnie jak Ja was umiłowałem” – przypomina Ojciec nowe przykazanie Jezusa i wyjaśnia je – słowami, spojrzeniem, uśmiechem, czynem. Współczesny Jan Apostoł (on jeden „zajarzył”, o co tak naprawdę chodziło Jezusowi! – powiedziałby Ojciec). Współczesny Benedykt (reguła świętego założyciela opiera się w całości na miłości braterskiej – wzajemnej!). Naśladowca sługi Bożej Chiary Lubich, założycielki Dzieła Maryi – Ruchu Focolari (to ona podarowała Kościołowi przykurzoną przez wieki obecność Jezusa pomiędzy tymi, którzy się wzajemnie miłują!).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.