Słyszałem niejeden raz co ludzie mówią po jego kazaniach.
Ks. Józef Krawiec, założyciel podstrzeleckiej „Barki”, kapelan w strzeleckich więzieniach, dostanie nagrodę im. ks. Józefa Tischnera. To znakomita wiadomość. Ucieszyła mnie ogromnie. Nie tylko mnie - wszechmocny Facebook nie nadążał z powiadamianiem nas o ludziach, którym ta wiadomość sprawiła radość.
W stodole „Barki” u księdza Józefa spędziłem kilka najpiękniejszych w życiu nocy Bożego Narodzenia. W jego duszpasterstwie więziennym poznałem zbrodniarzy, o których on nie wypowiadał ani słowa potępienia. Pytałem go, jak może mieszkać na 14 metrach kwadratowych pokoiku w „Barce” z byłymi bezdomnymi i więźniami, a on nie widział w tym nic nadzwyczajnego. Pytałem, czy Kościół w Polsce nie jest zbyt bogaty, a on odpowiadał mi, że sam myślał o korzystnej ofercie sieci komórkowej w czasie odprawiania Mszy. Widziałem jego szczęśliwą twarz, jak siedział z Bogusiem na schodach domu „Barki”. I widziałem go, kiedy sprzątał pogorzelisko tego domu, który spłonął szybko wraz z całym jego pokoikiem. A potem jeszcze „szybciej” został odbudowany z pomocą licznych przyjaciół.
Słyszałem niejeden raz, co ludzie mówią po kazaniach księdza Józefa. Nie, nie, to nie jest żaden ze współczesnych gwiazdorów kaznodziejstwa. Ale to jest człowiek, chrześcijanin, ksiądz, za którego słowami stoi życie. I to robi ten piorunujący efekt na słuchaczach: słowa Ewangelii potwierdzane własnym stylem życia.
Wraz z wieloma ludźmi po prostu cieszę się, że dostanie tę prestiżową nagrodę i usłyszy o nim cała Polska.
PS. W życiu bym tego tekstu do autoryzacji ks. Józefowi nie dał. Nie przepuściłby tylu dobrych słów o sobie. Ale korzystam z wolności prasy...