Jak w średniowiecznym miasteczku było dziś w Jemielnicy. Rzeczywistość mieszała się z przeszłością.
Groźni rycerze robili wrażenie na publiczności Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość W niedzielę 1 maja przy dawnym klasztorze cystersów w Jemielnicy można było znaleźć niemal wszystko. Stragany, na których były słodkości, wędliny, miody, wyroby rękodzielnicze, kwiaty i wiklina, samodzielnie robione serwety i obrazy, namioty wojów i rzemieślników, wyrabiających gliniane naczynia, papier, witraże, uczących trudnej sztuki pisania gęsim piórem bądź trzymania tarczy. Adeptów garncarstwa łatwo było rozpoznać po umorusanych gliną brodach. Na nieposłusznych czekały już dyby, na głodnych podpłomyki i kołacze.
Wśród licznych atrakcji były pokazy walk średniowiecznych rycerzy, turnieje łuczniczy i rycerski, potyczka oddziałów rycerskich, wystrzały machiny oblężniczej czy występ chóru rycerskiego. Tu w pojedynku rycerz runął na ziemię pod ciężarem przeciwnika na sekundę przed końcem walki, to znów urocze dziewczęta śpiewały bądź pląsały przed sceną.
Chwilami było naprawdę gorąco... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Uczniowie jemielnickiego gimnazjum przedstawili inscenizację pt. „Święty Wojciech i cystersi w Jemielnicy”, z utworami w średniowiecznej aranżacji wystąpił zespołu „Puls”, koncert dało też chorzowskie Bractwo Rycerskie Bożogrobców z Chorzowa. W spichlerzu można było zerknąć m.in. na prace nagrodzone podczas popołudniowego festynu. Dla najmłodszych, ale nie tylko nie lada frajdą było też rodzinne tworzenie kartonowych budowli. Działo się to w ramach warsztatów artystycznych dla dzieci i młodzieży pt. „Budujemy opactwo”, a gwiazdą wieczoru był zespół Elbglanz.
- My mieszkamy blisko, w Szczepanku, przyjeżdżamy tu co roku. Dzieci nie pozwolą się nudzić, ale jest przyjemnie, ciepło, bo pogoda dopisała. Jestem tu z córką i wnukami Mileną i Stasiem Jackowskimi - mówi Elżbieta Jezienicka. A najmłodsi dopowiadają: - Jest fajnie, nie nudzimy się, bo można zrobić naszyjnik albo coś z gliny...
Dopisali i widzowie, i pogoda Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Wójt Jemielnicy przypomniał historię miejscowości i rolę cystersów, nawiązując do 1050. rocznicy chrztu Polski. A bp Andrzej Czaja, poproszony o błogosławieństwo, stwierdził:
- Boże błogosławieństwo to Boża przychylność, opatrzność i bezpieczeństwo. Oczywiście z radością wielką pobłogosławię i wam, i tym rycerzom, ale chcę Wam też przypomnieć, że błogosławić możecie siebie nawzajem, każdego dnia. W rodzinie jednego z moich wujków, górnika, każdego dnia czynili sobie znak krzyża na czole. Ale przecież żaden z nas, nie tylko wykonujący tak niebezpieczną pracę, nie wie, co go za chwilę spotka. Dlatego błogosławcie sobie nawzajem wy, małżonkowie, rodzice dzieci, dzieci rodziców, w najróżniejszych okolicznościach. Niech tego błogosławieństwa nie braknie też przy stole, nad codziennym chlebem, podczas rekreacji, a przede wszystkim, gdy wracacie z kościoła z Jezusem, błogosławcie swoje domy. Bóg będzie was wówczas jeszcze bardziej strzegł - podkreślał bp Andrzej Czaja.