Ks. Dariusz Flak mówi o tym, jak śląskość pomogła mu w otwarciu się na peruwiańskie zwyczaje i warunki.
- Praca w Peru dała mi możliwość spojrzenia na Kościół z innej perspektywy. My siłą rzeczy patrzymy z perspektywy polskiej, często opolskiej. Wyjeżdżasz tam i widzisz: Polska to nie wszystko. Tam też są ludzie wierzący, ale inaczej oceniają sprawy i kompletnie inaczej funkcjonują. To misjonarza otwiera. Bo nie możesz oceniać ich kultury i zwyczajów. Byłoby to nieuczciwe. Ile lat trzeba byłoby być w Peru, żeby mieć odwagę oceniania tamtejszej sytuacji? – mówi „Gościowi Opolskiemu” ks. Dariusz Flak, ksiądz diecezji opolskiej pracujący od 4 lat na misjach w Peru.
Ksiądz pochodzi z Olesna i podkreśla, że doświadczenie śląskiej różnorodności pomogło mu w akceptacji zupełnie innego świata, do którego trafił w andyjskiej diecezji Huancavelica.
- W doma się godało, na podwórku i w szkole byli koledzy „opolscy” i koledzy z korzeniami wschodnimi. Myśmy się razem bawili i uczyli. Kiedy dorastasz w takim środowisku, perspektywa rozszerza się sama. Wydaje mi się, że doświadczenie tego, że jestem Ślązakiem, pomogło mi w otwarciu na inność świata, do którego pojechałem. To, że nasza historia i losy były i są tak skomplikowane, nasza wielokulturowość ułatwia nam zaakceptowanie inności i pokorę wobec odmienności. Mam szacunek dla ludzi totalnie innych. Bo z takiej kultury wyrosłem w Oleśnie - tłumaczy opolski misjonarz.
W Peru ks. Dariusz Flak zetknął się z wieloma problemami nieznanymi w Polsce. Na przykład większość górskich wiosek swoich parafii ma szansę odwiedzić tylko raz w roku. Jest wikariuszem w parafii Pampas i administratorem w parafii Salcabamba. Wspólnie z dwoma innymi księżmi duszpasterzuje na terenie obejmującym 110 wiosek.
Więcej o jego pracy w Peru w „Gościu Opolskim” na niedzielę 3 lipca. A w galerii zdjęć już teraz można zobaczyć ludzi, dla których pojechał za ocean, i teren jego pracy.