Ten odcinek sponsoruje literka "i".
Wiecie, ilu piłkarzy grających w zawodowych klubach (II i III ligi…) ma półtoramilionowa Irlandia Północna? Czterdziestu. Ilu mieszkańców ma Islandia? 329 tysięcy. Wiecie, czego potrzebowała w ostatnim meczu Republika Irlandii, żeby awansować? Wygrać z Włochami. Zrobili to w 88. minucie po meczu, w którym jak sfora wściekłych wilków osaczali zdumionych Włochów.
Wszystkie trzy drużyny awansowały.
Nie bez rozrzewnienia wspominam lekko pogardliwe komentarze Tomasza Hajty wobec piłkarzy Irlandii Północnej w meczu z Polską.
I to jest cudowne w piłce nożnej, że tak niewielkie kraje przy nieprawdopodobnej mobilizacji i pasji zarówno piłkarzy, jak i kibiców mogą wywalczyć coś więcej niż honorowe porażki. Reprezentacje „warte” mniej niż kilka procent „wartości” Ronaldo na boisku są lepsze od potentatów z gwiazdami w składzie.
Euro 2016 jest świętem. Dla starego kibica - takiego jak ja - mistrzostwa są więcej niż zabawą. Wzruszenia: radość, duma, jedność narodów. Oczywiste przynajmniej trzy wątki teologiczne: zbawienie, wspólnota, łaska. Rzeczy nie do opisania tu.
Przy okazji - widzimy jak na dłoni: Europa jest piękna i różnorodna. W tym właśnie jej urok. I jeszcze jedno widzieliśmy: jest taki kraj, który chciał to europejskie święto zepsuć. Ale już nie będzie dalej grał.
Teraz będą po kolei odpadać. Jak daleko zajdzie Polska? Oby do finału. A jeśli będzie finał Polska-Niemcy? U nas, na malutkim Śląsku Opolskim, mówi się w takiej sytuacji: i tak wygrają „nasi”.
Więc niech żyje każdy mały kraik! Taka gra słów - po irlandzku „craic” to zabawa, świętowanie.