- To, na co tak długo czekaliśmy, zaczęło się! - cieszą się pielgrzymi z Opola.
Mszę św. otwierającą Światowe Dni Młodzieży przeżyłam z pielgrzymami formalnie z parafii Przemienienia Pańskiego w Opolu, ale w rzeczywistości z kilku opolskich i podopolskich parafii. Mieliśmy sektor D2, całkiem z przodu, choć bez bezpośredniego widoku na ołtarz. Wszystko, co działo się w centralnych miejscach liturgii, śledziliśmy wzrokiem na telebimie.
W sektorze tuż przed nami Włosi, obok Francuzi, byli i Czesi, a także mieszkańcy Angoli w kolorowych strojach, przyciągających wzrok.
To, co dało się odczuć, to życzliwość, objawiająca się w uśmiechach, ciepłych spojrzeniach, pomocy w tłumaczeniach. Nie byliśmy obok siebie, byliśmy razem.
– Najważniejszym i najbardziej wzruszającym momentem było dla mnie odczytanie Ewangelii w języku staro-cerkiewno-słowiańskim, czyli w obrządku grekokatolickim, w którym zostałam wychowana. Nie spodziewałam się tego – mówi Alicja Maślej. – Pamiętam, że kiedy byłam małą dziewczynką, widziałam w telewizji relację z liturgii, podczas której była czytana Ewangelia w tym języku. Ale wtedy nie do końca wiedziałam, o co chodzi. A dzisiaj czułam ogromne wzruszenie i ogromną wdzięczność za to poczucie, że jesteśmy jednością, a tylko obrządek jest inny – podkreśla Alicja.
– Bardzo wzruszającą chwilą była ta, kiedy kard. Dziwisz uroczyście ogłosił otwarcie ŚDM – przyznaje Weronika Ogiolda. – Światowe Dni Młodzieży są dla mnie wielkim, niesamowitym spotkaniem młodych. Tak naprawdę składa się na nie wiele niepowtarzalnych spotkań z różnymi ludźmi. Czasem to bardzo zabawne spotkania, bo przecież nie znamy wzajemnie swoich języków, co nie przeszkadza nam, by np. zrobić sobie wspólne zdjęcie – opowiada.
Tuż po zakończeniu Mszy św. posłania grupa robiła sobie takie spontaniczne zdjęcia m.in. z pielgrzymami z Angoli. Może już nigdy więcej ich nie spotkamy, ale radość z otwarcia ŚDM przeżywaliśmy razem. Bo gdy Msza św. dobiegła końca, śpiewane pieśni wręcz porywały do tańca. Najpierw powstało małe kółko osób trzymających się za ręce. Ale to kółko z każdą chwilą rosło. Różne karnacje skóry, różne języki, ale radość ta sama.
– Warto było przyjechać do Krakowa. To było wspaniałe uczucie razem się modlić w tak wielkiej grupie i słyszeć dobrze sobie znaną modlitwę w obcym języku – opowiada Oliwia Nowak. – A to, co działo się po Mszy św. było niesamowite. Integrowaliśmy się w tańcu z pielgrzymami z innych krajów. Tych ludzi prawdopodobnie nigdy bym nie poznała, gdyby nie Światowe Dni Młodzieży – dodaje Oliwia.