Marianki, uczestniczące w wakacyjnych rekolekcjach, modliły się w pątniczym kościółku z XVII w.
To już tradycja na odbywających się w Diecezjalnym Domu Formacyjnym w Raciborzu-Miedoni rekolekcjach Dzieci Maryi, że jedno popołudnie przeznaczone jest na pielgrzymkę do Gródczanek, do niewielkiego, drewnianego, pątniczego kościółka Świętego Krzyża, który wzniesiony został w 1667 roku. Tak było i wczorajszego popołudnia i wieczoru.
50 dziewcząt, od uczennic IV klasy szkoły podstawowej po studentki I roku, wraz z kadrą prowadzącą wakacyjne rekolekcje, pojechało do kościółka stojącego w polu pomiędzy Pietrowicami Wielkimi a Gródczankami.
Droga nie była długa, ale wystarczyła, by z ładnej pogody rozpętała się ulewa. W oddali słychać też było grzmoty. Dziewczyny w te pędy pokonały odległość między autokarem a kościołem. A w środku kolejna niespodzianka. Nie było prądu, więc nie było też światła.
W pierwszych chwilach trudno było przyzwyczaić oczy do mroku. – Zapalmy świecie. Msza św. przy świecach – ktoś powiedział. Ktoś inny rzeczywiście sięgnął po zapałki i rozświetlił wnętrze ciepłymi płomykami. Przez dwa niewielkie witraże, a także z tyłu przez drzwi wejściowe również wpadało trochę światła. Z czasem coraz więcej, gdy na dworze ulewa powoli ustawała. Nie sposób było powstrzymać myśli, że właśnie tak przed wiekami modlili się w tym miejscu nasi przodkowie. Zapalali świece i w półmroku wpatrywali się w obraz Ukrzyżowanego i w misterium dziejące się na ołtarzu.
Na rekolekcjach, które trwają od niedzieli 7 sierpnia do niedzieli 14 sierpnia, rozważane są uczynki miłosierdzia względem ciała i duszy. Na Eucharystii, w święto patronki Europy św. Teresy Benedykty od Krzyża, dk. Wojciech Kuzyszyn mówił o pouczaniu nieumiejętnych. Podkreślał, że pouczanie tych, którzy nie potrafią żyć blisko Pana Boga, nie jest zadaniem tylko dla księży i sióstr zakonnych, ale dla każdego wierzącego. – Jednak najpierw musimy się zatroszczyć o swoją relację z Panem Bogiem – tłumaczył mariankom.
Przez cały tydzień dziewczyny poznają kolejne uczynki miłosierdzia, słuchając konferencji, kazań, ale także pracując w grupach nad skeczami czy rysunkami. Animatorzy dobierają formę odpowiednią do danej grupy wiekowej. – Są też spotkania pogłębiające rozumienie, kim są Dzieci Maryi, czego uczy nas Maryja – dopowiada Marta Bury, studentka, która od trzech lat współprowadzi rekolekcje. – Te rekolekcje to dla mnie wspaniały czas, obowiązkowo zaplanowany w wakacyjnym terminarzu. Tutaj, sama będąc marianką, mogę podzielić się z młodszymi mariankami tym, co wiem. Mogę swoim życiem dawać im przykład, że można rosnąć w byciu przy Maryi – podkreśla Marta.
Uczestniczki rekolekcji wraz z kadrą prowadzącą Anna Kwaśnicka /Foto Gość – To już tradycja, że jak przyjeżdżamy na rekolekcjach do Gródczanek to pada deszcz – uśmiecha się ks. Tomasz Gruca. – I każdego roku jest tak, że gdy kończymy Mszę św., padać przestaje – dodaje. W tym roku po zakończeniu Mszy św. i Koronki do Bożego Miłosierdzia jeszcze padało, ale gdy cała grupa przeszła na drugą stronę ulicy w pobliże źródełka, od którego w tym pątniczym miejscu wszystko się zaczęło, po chwili wyszło słońce. Zatem były wspólne śpiewy, było ognisko. Furorę zrobiła skakanka. A po dobrej zabawie był i czas na Różaniec, ponownie w kościele.
– To już moje szóste wakacyjne rekolekcje marianek w Miedoni. W ubiegłym roku byłam nawet dwa razy podczas jednego lata – opowiada Kinga Menzler z Ostrożnicy, dodając, że nie wyobraża sobie wakacji bez tych rekolekcji. – Tutaj atmosfera jest wspaniała. Jesteśmy z różnych miejsc, w różnym wieku, a świetnie się ze sobą dogadujemy. Tu pogłębiam swoją relację z Panem Bogiem, tu zawieram nowe znajomości i także tu coraz lepiej poznaję Maryję, która jest dla mnie wzorem. Od niej uczę się przede wszystkim pokory – mówi Kinga.
Więcej o rekolekcjach oczami ich uczestniczek w „Gościu Opolskim” nr 34/2016 z niedzieli 21 sierpnia br.