Na takich spotkaniach, jak Pielgrzymka Trzech Narodów buduje się Europę i jej jedność. Europę nową i chrześcijańską.
Muszę zacząć relację z 21. Pielgrzymki Trzech Narodów do sanktuarium Mariahilf ve Zlatých Horach (proszę zauważyć, elementy trzech języków) od myśli wypowiedzianej przez gospodarza miejsca biskupa Františka Lobkovicza. Nawiązując do wydarzenia z dnia poprzedniego – spotkania przywódców europejskich w Pressburgu (Bratysławie) – powiedział, że to właśnie na takich spotkaniach jak ta pielgrzymka buduje się Europę i jej jedność. Europę nową i chrześcijańską.
Zapyta ktoś, ilu ludzi dotarło na Mariahilf? Nie liczyłem, tysiąc? Pewnie sporo więcej. Ale nie o to chodzi. Krąg ludzi ogarniętych ideą budowania jedności w tym pogranicznym zakątku jest przecież większy, a kto śledzi postępy w tej delikatnej dziedzinie, wie, jak wiele już się zmieniło. Każdy pielgrzym ma śpiewnik na tę okazję wydrukowany, kolejne zwrotki w kolejnych językach. Obserwuję na pielgrzymce moich parafian – wschodniaków. Śpiewają i po polsku, i po niemiecku, i po czesku. I to jest tutaj standard – ten trójjęzyczny śpiew. Przez ramię kogoś robię zdjęcie strony śpiewnika...
Kościół wyznaczył w tym sanktuarium Bramę Miłosierdzia na rok jubileuszowy. Ale tak po prawdzie całe to miejsce, z jego tradycją – i tą dawną, i tą odbudowaną w latach dziewięćdziesiątych – to jedna wielka brama miłosierdzia. Ludzie ciągnęli tu i wciąż ciągną, bo bliżej stąd do Boga. A zdaje się, że i Bogu bliżej do ludzi. Wielu przyjechało z daleka – samochodami, autobusami. Chcę podwieźć grupkę swoim samochodem od dolnego parkingu na górę. „Nie, to nasza pielgrzymka! Muszymy na piechty”. Ostatnie słowa wypowiedziane śląską gwarą. Wielu ludzi starszych. Młodych nie brakuje, są też dzieci, nieświadome wielkich przemian dokonujących się na tym miejscu. Dla nich to zastana normalność i tyle. Modlą się z dorosłymi, ale i bawią beztrosko.
Czeskiej stronie przewodził biskup ostrawsko-opawski František Lobkowicz. Polskiej stronie – biskup Paweł Stobrawa, sufragan opolski – i to on głosił kazanie. Niemieckiej – wizytator wierzących i kapłanów dawnej diecezji wrocławskiej oraz wikariatów Kłodzko i Branice, ks. Joachim Giela z Münster. Uroczystość od mikrofonu prowadził ks. Piotr Tarlinski z Opola, duszpasterz mniejszości narodowych wraz z proboszczem Zlatých Hor, ks. Mariuszem Banaszczykiem (tak się to pisze, bo pochodzi on z Tychów na Śląsku). Przygrywała orkiestra z Toszka. Śpiew ożywiała dziewczęca schola z dwujęzycznej szkoły w Solarni k. Dziergowic – a jak dziewczyny wyćwiczone! Ozdobą były krasne holki (dziewczęta) z Jesenicka-Zlatohorska „ve slezskych krojich” czyli historycznych strojach Górnego Śląska. Z indywidualnych osób można wspomnieć tylko niektórych. Ale trzeba. Otóż był ks. Wolfgang Globisch – przed ponad 20 laty inicjator tych pielgrzymek; tego roku świętował 60-lecie kapłaństwa. Był też Václav Dvořák – człowiek wielce zasłużony dla zbudowania od nowa w latach 90-tych sanktuarium Mariahilf.
Górska pogoda była łaskawa. Ale gdy tylko skończyła się Msza – lunęło deszczem. To też dar Boży, sucho na polach, sucho nawet w górach było. A parasole ludziska mieli. Bohudík! Gott sei Dank!