Tak, ale i o coś więcej. Od dziecka pamiętam ten spór. Mówiono wtedy: przerwanie ciąży. Jako dziecko znałem to określenie, nie rozumiejąc do końca, o co chodzi.
Minęło 60 lat (z perspektywy mojego życia), obserwujemy kolejną falę przypływu tego sporu. To znaczy ani ja, ani wielu ludzi nie spiera się, bo dla nas rzecz jest jasna, oczywista, święta i niepodważalna. Ale dla jakiejś części społeczeństwa jest inaczej. Nie będę tu wchodził we wszystkie zawiłości problemu. Stawiam zasadnicze pytanie: dlaczego w sprawie – wydaje się oczywistej – takie różnice zdań i postaw? Bo to spór o coś znacznie głębszego niż tylko o życie. Chodzi o źródło, o fundament, o sam rdzeń moralnego wartościowania. My, wierzący chrześcijanie, odnosimy wszystko do Boga. Wychodzimy z założenia, że Stwórca najlepiej wie, jak obchodzić się ze stworzonym przez niego światem i dał nam podstawowe wytyczne. Tu wskazujemy na Dekalog i całe objawione Boże Prawo. I na towarzyszące temu doświadczenie wieków. Gdzie prawo, tam także ograniczenia. Są one po to, by chronić nas przed nami samymi. To bywa niewygodne. Mówimy jednak: wierzę w Boga i wierzę Bogu. Nieraz przy tym wierzgamy, choć przecie wiemy, gdzie jest dobro.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.