W auli opolskiego seminarium zaroiło się od młodych królów, aniołów, pastuszków oraz Józefów i Maryjek z Dzieciątkiem.
Już 12. raz miał tam miejsce Przegląd Kolędników Misyjnych. Wprawdzie spośród kilkudziesięciu grup dzieci i młodzieży, które kolędują w swoich parafiach, do Opola dotarło tylko kilka, ale i tak było wesoło i gwarno.
Występy poprzedziła modlitwa Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Wśród przybyłych po raz pierwszy kolędowała parafia Radoszowy, jak zwykle dotarły Borki Wielkie, byli kolędnicy z Twardawy, Brożca, Chrząszczyc i Steblowa. Większość odwiedzała domy parafian w święto Objawienia Pańskiego (Trzech Króli), przedstawiając spektakle, śpiewając kolędy i kwestując na misje. Nieliczni towarzyszyli księdzu chodzącemu po kolędzie (tak jest np. w Steblowie, gdzie zebrano ok. 4200 zł). Często razem występowało rodzeństwo bądź kuzynowie, ministranci i marianki. Najmłodsze uczestniczki miały zaledwie pięć lat, ale dzielnie i wyraźnie mówiły swoje teksty.
- To nasze spotkanie to nie tylko przegląd kolędników misyjnych, ale i okazja do uświadomienia sobie, że cały Kościół jest misyjny, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, by Ewangelia dotarła aż po krańce ziemi. Dlatego chcemy prosić Pana Boga, by nie zabrakło ludzi, którzy podejmą dzieło misyjne w dalekich krajach, ale także tych, którzy tutaj wśród nas, w naszych parafiach będą budzili tę misyjną świadomość – mówił po krótkiej modlitwie bp Paweł Stobrawa.
Podczas spotkania uczestnicy mogli posłuchać misjonarzy z dalekich kontynentów.
Siostra Irena Klein (35 lat na misjach) przybyła z Argentyny oraz tamtejsza katechetka, pani Mirta Valiente opowiadały o zaklętym kręgu biedy. Ks. Paweł Chudzik opowiedział o swojej pracy w Peru, w wysokich Andach, o dzieciach takich jak polskie, tylko bez szans na edukację. Dziękował kolędnikom za zaangażowanie, serce i modlitwę za misjonarzy.
Ks. Andrzej Grondowski, misjonarz posługujący na Syberii, w Norylsku, zapytawszy kolędników, jaką najniższą temperaturę mieli tej zimy, zdradził: - Kiedy wyjeżdżałem do Polski, termometry w Norylsku pokazywały minus 52 stopnie. Życzył młodym kolędnikom, by mieli marzenia i nie bali się, jeśli będą one dotyczyły wyjazdu na misje.
Biskup Paweł Stobrawa i misjonarze z radością patrzyli na grupy młodych kolędników Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Później każda z grup mogła zaprezentować swój program i swoje dzieło. - Chodzę już drugi raz, przeszliśmy naszą wioskę – Zwiastowice, byliśmy też w Markowicach i Dobieszowicach. Dostaliśmy dużo słodyczy i 4800 zł. Ludzie cieszyli się, że przyszliśmy. Za rok też pójdziemy – opowiada Oliwia Gola i Emilia Kurowski.
– Kolędowaliśmy 7 stycznia, w bardzo mroźny dzień, przy minus 15 stopniach, a wcześniej 31 grudnia w Folwarku. 21 osób w trzech grupach odwiedziło Chrząszczyce, Górki i Złotniki. W tym roku zebraliśmy 7,5 tys. zł – podsumowuje Klaudia Milek, katechetka z parafii Chrząszczyce.
Ks. Henryk Pocześniok, prezes Funduszu Pomocy Misjonarzom Diecezji Opolskiej tłumaczy, że wiele osób w tym roku zmogła grypa, w niektórych częściach diecezji są już ferie, a i nie wszystkie grupy kolędników przyjeżdżają na przegląd. Informuje, że większość zebranych pieniędzy trafia do opolskich misjonarzy (obecnie 17 osób), niektórzy wspierają swoich, konkretnych albo inne dzieła misyjne. A dzieci dzielą się otrzymanymi słodyczami z rówieśnikami z domów dziecka bądź innych placówek.
Było też wspólne zdjęcie... Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość