Zadziwiające, ile osób potrafi zainspirować ktoś, kto patrzy na świat z miłością, jak Tadeusz Soroczyński.
Były życzenia i podziękowania a wszystko w serdecznej atmosferze. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Dzięki niemu piszę wiersze, wydałem pierwszy tomik – to zdanie, wraz ze słowami podziękowań było wypowiadane najczęściej tego wieczoru.
Na jubileuszowym spotkaniu 7 lutego w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu pojawiło się nie tylko wielu miejscowych miłośników jego poezji, ale także przedstawiciele twórców z całego regionu.
Okazją było 75-lecie urodzin i 50-lecie debiutu książkowego artysty. To już pół wieku temu Tadeusz Soroczyński, skromny, wciąż rześki i uśmiechnięty poeta wydał dwa tomiki wierszy: „Daruję ci sad” i „Bliżej sadu”.
- Pochodzi z Buska nad Bugiem, ale jako dziecko, w 1945 roku przyjechał z rodziną na Opolszczyznę. Osiedlili w Szonowie koło Głogówka. Miłości do tej ziemi uczył się od najlepszych. Jako dorosły już człowiek był nauczycielem języka polskiego i muzyki, redaktorem „Głosu Włókniarza”, działaczem społeczno-kulturalnym Opolszczyzny; był sekretarzem Zarządu Opolskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego, redaktorem kwartalnika „Wczoraj, Dzisiaj, Jutro”. To z jego inicjatywy nawiązały się relacje z poetami z Zaolzia. Wydał 17 tomików poetyckich - o tym i wielu innych zasługach opowiadał prowadzący spotkanie Janusz Wójcik, poeta i animator kultury, przyjaciel jubilata.
Jeden z przytoczonych wierszy, pt. "Krowa”, które opolski poeta wysłał do Krakowa, bardzo spodobał się jednej z tamtejszych poetek, późniejszej noblistce, Wisławie Szymborskiej.
Wybrane wiersze Tadeusza Soroczyńskiego czytali jego koledzy literaci. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Jego poezję można określić słowem „słoneczna”. Przebija z niej miłość do ziemi i ludzi, jego wiersze budzą nadzieję, orzeźwiają i krzepią – opowiadał prowadzący, a potwierdzali to jego koledzy literaci. Kilku z nich zaprezentowało wybrane przez siebie wiersze Tadeusza Soroczyńskiego, nakreślając przy okazji w jaki sposób los skrzyżował ich ścieżki z życiem mieszkającego od lat w Prężynce jubilata.
On sam mówił niewiele, dziękując tylko ze wzruszeniem wszystkim, którzy przyczynili się do uświetnienia uroczystości i uśmiechając się ciepło do czytających i pozostałych gości. Dużo więcej o nim mówili inni oraz jego twórczość. Bo rzeczywiście wersy o matce, dedykowane ukochanej żonie Marii czy opisujące piękne śląskie okolice trudno było słuchać bez wzruszenia.
Oprawę muzyczną tych niecodziennych urodzin zapewnił Zespół Śląskiej Pieśni Ludowej Silesia. Zaś po uczcie duchowej było też coś dla ciała – wielki tort od bibliotekarzy WBP i czytelników.
Więcej o tym niezwykłym człowieku będzie można przeczytać w nr 7/2017 Opolskiego Gościa.