Swoją obecność i uśmiech trzeba nieść chorym nie tylko w ich dniu - przyznają wolontariusze.
Pacjenci, także dorośli, cieszyli się z takich nieoczekiwanych odwiedzin. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Kartki z rysunkiem? Dla mnie? Z życzeniami? Piękne. Ja też rysuję, głównie kwiaty i motylki, ale zaczęłam jak skończyłam 70. lat. Jakie to miłe odwiedziny - uśmiecha się i gawędzi dłuższą chwilę z klaunami jedna z pacjentek, Felicja Wachułka.
Z myślą o chorych wolontariusze Fundacji Dr Clown przeprowadzili przed Światowym Dniem Chorego akcję pt. „Wszystkiego dobrego dla Chorego”. Dzięki sponsorowi - Zakładowi Poligraficznemu Sindruk z Opola - wydrukowano kartki, na których w kilku punktach miasta, kawiarniach można było napisać własne życzenia dla jakiegoś chorego, dzieci rysowały na nich kwiaty, domy, motyle.
- Segregując kartki, trafialiśmy na piękne, niosące nadzieję i wsparcie słowa - z cytatami, wierszykami, skierowane bezpośrednio do nieznanej osoby, krótkie i rozbudowane... Wypełnili je przedstawiciele różnych środowisk - przedszkolaki, uczniowie, dorośli reprezentujący chyba wszystkie zawody: pracownicy instytucji kultury, urzędnicy, przedstawiciele różnych służb, mediów. U nas jest to już drugi rok, ale tym razem rozszerzyło się na całą Polskę. Kartek mieliśmy ponad 500 wypisanych, będziemy je jeszcze roznosić, bo przecież życzenia dla chorych aktualne są cały rok, nie tylko w Dniu Chorych. I odwiedzać też trzeba ich zawsze - opowiada Marta Szewerda, opolska koordynatorka Fundacji "Dr Clown".
Od piątku klauni wraz z aktorami Opolskiego Teatru Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki, który włączył się w tę ideę odwiedzali szpitale rozdając owe kartki i uśmiechy.
Trafili do Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, Wojewódzkiego Centrum Medycznego, Centrum Opieki Paliatywnej "Betania", Domu św. Jana Bożego w Prudniku oraz Wojewódzkiego Specjalistycznego Zespołu Neuropsychiatrycznego im. św. Jadwigi.
Czytane kartki bywały bardzo trafione, a pacjenci mówili, że będą często na nie spoglądać. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Zwykle chodzimy do dzieci, realizując program terapii śmiechem. Dostarczamy im odrobinę radości, by choć na chwilę odwrócić ich uwagę od choroby. Warto to robić dla tych chwil, kiedy widać, że angażują się w nasze zabawy i zapominają gdzie są, że coś boli. Dorośli widać, że byli zaskoczeni, ale cieszyli się, że ktoś, choć ich nie zna, życzy im jak najlepiej . Czasem sami czytali albo prosili o przeczytanie kartki i reagowali bardzo pozytywnie - przyznają dr Niewiem, czyli Lucyna Białek z Opola i Mateusz Wrotny, tegoroczny maturzysta pochodzący ze Zdzieszowic, uczeń opolskiego LO nr 5.
- To bardzo dobry pomysł. Widać, że babcia też jest zadowolona - przyznaje Maciej Dobrowolski, wnuk jednej z pacjentek. A ona sama - pani Zdzisława żywo reagowała na zamieszanie, jakie wywołali goście z czerwonymi noskami i w barwnych strojach.