Kamiliański sposób na Szkolne Koło Misyjne. Zaprosić do współpracy absolwentów, rodziców i całą wiejską społeczność.
To pomysł, który sprawdza się od 10 lat w Ciasnej, gdzie w Zespole Szkolno-Przedszkolnym z sukcesem działa Koło Misyjne założone przez o. Jerzego Wilka, referenta misyjnego w Kamiliańskim Sekretariacie Misyjnym. O. Wilk w grudniu 2006 roku wrócił z misji na Madagaskarze i po niespełna miesiącu założył Koło Misyjne właśnie w Ciasnej.
– Jak to dzieci, zapisywaliśmy się na wszystkie koła, jakie nam w szkole proponowano. Dlatego, gdy zaczęło działać Koło Misyjne, to też się zaangażowaliśmy. A zbiegiem czasu przekonaliśmy się, że to zupełnie coś innego, że tu nie chodzi o zwykłą naukę i suchą wiedzę – opowiada Daria Kazuch, dziś już studentka. Przyznaje, że zafascynowały ją ciekawostki z krajów misyjnych i opowieści o zupełnie innym życiu, którego nie znała.
– Mimo że nie byłam na Madagaskarze, dzięki temu, co ojciec nam opowiadał, co pokazywał nam na zdjęciach i filmach, dobrze poznałam ten kraj. Ojciec pokazywał nam też drastyczne obrazy, m.in. ludzi chorych na trąd. Dlatego nie mamy wyidealizowanego obrazu, że na Madagaskarze jest ciepło, i że pięknie tam świeci słońce, ale poznaliśmy autentyczne realia życia w tym kraju – tłumaczy Daria.
– Na początku działalności koła zakładaliśmy, że będziemy wspierać misje modlitewnie i poprzez drobne akcje, ale z czasem same dzieci zaczęły wychodzić z nowymi inicjatywami. Nasza pomoc kierowana jest nie tylko do Madagaskaru, ale też do wielu innych krajów. I mimo że Ciasna jest mała, to ludzie są tu bardzo hojni – przyznaje Kornelia Jańczyk.
Członkowie i przyjaciele Koła Misyjnego w Ciasnej Anna Kwaśnicka /Foto Gość
Na przestrzeni 10 lat zorganizowali wiele zbiórek, m.in. pieniędzy, artykułów szkolnych, starych telefonów komórkowych czy okularów. Co roku organizują akcję Kolędników Misyjnych, a także animują w parafii modlitwę za misje. Dzięki temu wszystkiemu pomagają nie tylko sami członkowie Koła Misyjnego, ale też cała społeczność gminy Ciasna, którą dzieci i młodzież zachęcają do włączania się w podejmowane inicjatywy. Mogą liczyć m.in. na wsparcie lokalnych władz i przedsiębiorców.
– Każda działalność, która mądrze zagospodarowuje czas dzieciom, jest bardzo cenna zarówno dla uczniów, jak i dla szkoły. A Koło Misyjne do takich działalności należy – podkreśla Barbara Kaczmarek, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Ciasnej. Wymieniając ostatnie akcje podejmowane na terenie szkoły, opowiada m.in. o całorocznej zbiórce makulatury i puszek. – Pieniądze, które zarobiliśmy na sprzedaży, zostały przekazane na Koło Misyjne. Z kolei z okazji Dnia Seniora sprzedawaliśmy laleczki, które uszyły dzieci, a dochód przekazaliśmy na zakup szczepionek dla afrykańskich dzieci – mówi B. Kaczmarek.
– W Kole Misyjnym poznaję nowe osoby, nowe kraje, wiele dowiaduję się o misjach, o warunkach, w jakich żyją inne dzieci. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak tam tak naprawdę jest, i jak wygląda praca misjonarza – opowiada Kamila Koza, uczennica 1. klasy gimnazjum, w Kole Misyjnym jest już 6 lat. – Zrozumiałam, że ja też mogę pomagać innym, m.in. uczestniczyłam w zbiórce żywności długoterminowej. Ludzie, którzy przychodzili na zakupy, chętnie nas wpierali – przyznaje Kamila.
Tematyka spotkań, które odbywają się 3 razy w semestrze, krąży wokół działalności misyjnej na całym świecie. A głównym celem koła jest budzenie i rozwijanie świadomości misyjnej wśród uczniów. Dzięki spotkaniom z misjonarzami, opowieściom, zdjęciom i filmom z różnych części świata, dzieci i młodzież stają się wrażliwsze na potrzeby swoich rówieśników z krajów misyjnych, poznają ich problemy, a także kształtują w sobie postawę chrześcijańską.
o. Jerzy Wilk Anna Kwaśnicka /Foto Gość
– Po spotkaniach razem idziemy do Kościoła. Wspólnie modlimy się za misje. Był np. Różaniec w różnych językach – opowiada Arek Kurek z 2. klasy gimnazjum. Jego rodzeństwo też należy do Koła Misyjnego. – Najbardziej lubię wycieczki. Byliśmy we Wrocławiu, m.in. w Zoo – przyznaje Zosia Kurek, trzecioklasistka.
– Ogromnie cieszy mnie, kiedy widzę, że moja córka potrafi podzielić się z biedniejszymi tym, co należy do niej, np. pieniędzmi, które otrzymała w dniu I Komunii św. – mówi Brygida Respondek. – Wiem, że kraje misyjne są biedne. Dlatego chętnie zbieram znaczki, klucze, baterie, stare komórki – dopowiada jej córka Paulinka.
Koło Misyjne wspierają też absolwenci szkoły. – Na ile potrafię, nadal staram się wspierać działania ojca Jerzego, organizować różne sprawy, utrzymywać kontakt z naszym gronem absolwentów Koła Misyjnego. Zaprzyjaźniliśmy się ojcem Jerzym, stąd do dziś się spotykamy – wyjaśnia Daria. Podkreśla, że w całym ich zaangażowaniu misyjnym najważniejsza jest modlitwa.