Bóg ma swój plan. I każdy człowiek w tej Bożej układance jest potrzebny, by świat nie stał się pustynią, a piękne kwiaty wciąż mogły rozkwitać.
Nie mogłem być w Libiążu na pogrzebie Helenki Kmieć, nie zdążyłbym po niedzielnych Mszach. Ale była transmisja, wieczorem na spokojnie wróciłem do niektórych jej fragmentów w internecie. O istnieniu Helenki dowiedziałem się dopiero po jej śmierci. Zdjęcia, relacje, filmiki, świadectwa jej życia – młodego przecież... To wszystko zauroczyło mnie.
Szukając w sieci różności wokół tematów "Libiąż" i "Helenka", znalazłem też listę znanych osób związanych z miastem. Taką standardową, w Wikipedii. Cóż, nie przy każdej miejscowości jest tak bogata lista – tym bardziej, że Libiąż to nie stolica. Jest na liście ks. Franciszek Flasiński, zamordowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa tuż po wojnie; jest krakowski biskup sufragan, obecnie senior, Jan Zając (zresztą brat dziadka Helenki); jest ks. Jacek Stryczek, ten od Szlachetnej Paczki; jest prof. Jerzy Litwiniszyn, niegdyś wiceprezes PAN; jest ks. Kazimierz Sowa, znany nam z telewizji; nie liczę piłkarzy i aktorów. Ale jest także w Libiążu Zespół Szkół Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców.
Zastanawiam się, czy ów zespół szkół wydał znane osobistości (przynajmniej te młodsze), czy tradycja osobistości znaczących – a było takich pewnie więcej niż wylicza Wikipedia – stała się fundamentem, na którym wyrosły owe szkoły? I glebą, co wydała ten piękny kwiat, Helenkę Kmieć, którą Pan wziął do siebie. Może ofiara życia wspomnianego ks. Flasińskiego jest znaczącym zaczynem wielu późniejszych spraw? Nie wiem, zastanawiam się tylko.
A teraz cytat z internetowej prezentacji szkoły, której wychowanką była Helenka: „Zespół Szkół Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w Libiążu jest szkołą niepubliczną ukierunkowującą młodych ludzi do kształtowania charakteru oraz wszechstronnego rozwoju pod względem intelektualnym, społecznym, duchowym i moralnym. Szkoła promuje chrześcijański system wartości, traktując go jako fundament humanistycznego dorobku ludzkości, z ideałami sprawiedliwości i demokracji”. Czy trzeba więcej, by pustynię zamienić w kwitnący ogród? Bo kwiaty nie kwitną na pustyni. Pustynię trzeba najpierw ożywić.
Sama zaś Helenka tak pisała: „W 1998 roku rozpoczęłam edukację w Szkole Podstawowej Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w Libiążu. Tam też uczęszczałam do Gimnazjum i Licem Ogólnokształcącego... choć tylko przez rok, gdyż po pierwszej klasie liceum wyjechałam do Wielkiej Brytanii na dwuletnie stypendium do (...) Leweston School w Sherborne, Dorset. Ukończyłam szkołę w 2009 roku i w październiku rozpoczęłam studia na Politechnice Śląskiej, na kierunku inżynieria i technologia chemiczna, prowadzonym w języku angielskim. Po obronieniu dyplomu magistra inżyniera w 2014 roku rozpoczęłam pracę w zupełnie innej branży – jako stewardessa w liniach lotniczych”.
Helenka wyrosła także na glebie Wolontariatu Misyjnego „Salvator”. Wspominając swoje zaangażowanie, pisze tak: „Marzył mi się dłuższy wyjazd [na misje], w czasie którego mogłabym głębiej wejść w rzeczywistość, w której się znajdę, nawiązać bliższe relacje z ludźmi, poznać ich potrzeby i dzięki temu móc lepiej im służyć. To marzenie ma się spełnić w przyszłym roku – planuję wtedy wyjechać na pół roku na placówkę misyjną sióstr Służebniczek Dębnickich w Boliwii”. Pojechała bardzo daleko i na bardzo długo. Wierzę, że prowadził ją Pan.
Bogu dziękować, że miejsc o żyznej glebie wiary, nadziei i miłości jest w Polsce wiele. Mogą tam wyrastać i zakwitać piękne kwiaty. Bóg ma swój plan. I każdy człowiek w tej Bożej układance jest potrzebny, by świat nie stał się pustynią, a piękne kwiaty wciąż mogły rozkwitać.