Za najlepszą pracę magisterską dotyczącą Śląska uznano dzieło Marka Panusia, absolwenta UO.
Nagrodę laureatowi wręczał jej fundator Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Nagrodę im. Jana i Wojciecha Wawrzynków za najlepszą pracę magisterską poświęconą problematyce śląskiej przyznano w tym roku po raz 26.
Spośród 10 propozycji z różnych uczelni z Krakowa, Wrocławia, Opola czy Katowic wybrano pracę Marka Panusia, studenta Uniwersytetu Opolskiego pt. „Matka górnośląskich zborów. Parafia ewangelicka w Tarnowskich Górach w latach 1742-1945” (promotor: dr hab. Bogusław Czechowicz).
Dwie kolejne prace otrzymały wyróżnienia: Marcin A. Klemenski za pracę obronioną na Uniwersytecie Jagiellońskim „Klasztory augustianów-ereminów na Śląsku w średniowieczu” (promotor: prof. dr hab. Krzysztof Ożóg) oraz Natalia Maria Kotrys za opracowanie na Uniwersytecie Wrocławskim tematu „Gruźlica płuc jako problem społeczny Wrocławia w czasach Republiki Weimarskiej” (promotor: dr hab. Joanna Nowosielska-Sobel).
– To wycinek – 200 lat z długich dziejów ewangelików w Tarnowskich Górach, którzy wnieśli sporo w rozwój nie tylko Tarnowskich Gór, ale też całego regionu. Skupiłem się nie tylko na pokazaniu historii, ale chciałem też przedstawić poszczególne grupy – duchownych, kolatorów, samych parafian, różnice narodowościowe, by zakończyć opisem ich śladów w przestrzeni. Chciałem nią odnieść się też do rocznicy 500-lecia reformacji, którą obchodzimy w tym roku. W Tarnowskich Górach nadal jest mała ewangelicka parafia, przy rynku jest kościół ewangelicki, ale np. cmentarz już nie istnieje. Z obecnym tu ks. Sebastianem Mendrokiem, proboszczem tej parafii otwieraliśmy kolejne szuflady z dokumentami, dotarłem też do archiwów w Katowicach, Opolu i Wrocławiu. Myślę, że warto podejmować taki wysiłek – opowiada laureat, który rozpoczyna właśnie studia doktoranckie na historii na Uniwersytecie Opolskim.
Nagroda im. Jana i Wojciecha Wawrzynków, zasłużonych działaczy Związku Polaków w Niemczech, ustanowiona została w 1991 roku z inicjatywy rodziny patronów, Edyty i Piotra Wawrzynków. Obecnie funduje ją już trzecie pokolenie z tej rodziny. Jej laureat otrzymuje dyplom i nagrodę pieniężną.
Pamiątkowe zdjęcie nagrodzonych, fundatora i organizatorów. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Intencją fundatorów jest zachęcenie studentów do podejmowania badań śląskoznawczych w zakresie nauk humanistycznych i społecznych, w odniesieniu do Śląska jako krainy historyczno – geograficznej. Organizatorem konkursu jest Państwowy Instytut Naukowy - Instytut Śląski w Opolu, zaś patronat honorowy objął Andrzej Buła, marszałek województwa.
– Zwycięska praca jest znakomita, ma blisko 200 stron, jest praktycznie monografią 200 lat parafii, do roku 1945. Nadaje się jak najbardziej do publikacji, zwłaszcza że w tym roku mamy 500 rocznicę reformacji. Co jest budujące, nadesłane prace były na dobrym poziomie naukowym – przyznaje Bernard Linek, dyrektor Instytutu Śląskiego. Dodaje, że wybór jednej był niezwykle trudny, bo choć wszystkie poświęcone Śląskowi, ale pisane były z różnych perspektyw metodologicznych, naukowych, a więc bardzo różnorodne i trudne do porównywania.
Nagrody wręczał obecny fundator nagrody, Jacek Wawrzynek, wnuk Jana Wawrzynka.
– To już u mnie tradycja rodzinna, że tego rodzaju działanie jest naszą powinnością, my w ten sposób próbujemy kultywować tradycję śląską. Pierwszym przewodniczącym kapituły był mój ojciec, Roman Wawrzynek, potem przejął tę funkcję kuzyn, Roman Kania, a teraz ja zostałem poproszony, by reprezentować rodzinę na obradach kapituły. Cieszę się, że mogę uczestniczyć w obradach, jak kiedyś przed laty, jako młody chłopak. Członkowie kapituły to profesjonaliści, którzy włożyli wiele czasu i sił, by bezinteresownie je sprawdzić, a dyskusja o pracach mnie wciągnęła. Nie chciałbym podchodzić do tego wyłącznie od strony finansowej. Dla nas ważna jest praca, jaką wykonują ci młodzi ludzie, mając bardzo inspirujące tematy i taka tożsamość kulturowa, że jest się osobą pochodzącą z danego terenu, który ma swoją historię, osoby, które ją tworzyły – mówi Jacek Wawrzynek.
Cieszy go, gdy spotyka się po latach z laureatami konkursu i okazuje się, że pamiętają one tę nagrodę, doceniają że jest to nagroda niezależna, prywatna. Wspomina, że od dziadka przejął przeświadczenie, iż człowiek nie może być tylko zamknięty w swoim świecie, problemach, ale ważne jest, by otworzyć się na innych, prowadzić działalność społeczną. A ta nagroda to wyzwanie dla młodych, by zmierzyli się z historią tej ziemi, szukali własnej tożsamości.