Tańcem chwalmy Go!

O modlitwie gestem i stawaniu przed Bogiem całym sobą z Anną Wieradzką, katechetką i instruktorką tańca, rozmawia Anna Kwaśnicka.

Wydaje się to proste…


Tak, ale żeby wejść w tę formę modlitwy, potrzeba czasu. Nie wystarczy tylko zobaczyć, ale trzeba też czegoś doświadczyć. To nie są układy choreograficzne. To modlitwa, która rodzi się w określonym kontekście, po spotkaniu ze słowem, po jakimś doświadczeniu, na podstawie komentarza pochodzącego ze słowa Bożego. Czasami jest tak, że im lepszy choreograf, tym gorzej dla modlitwy tańcem, bo wtedy powstaje świetna choreografia do muzyki chrześcijańskiej, ale rzadko jest to modlitwa.


Modlitwa tańcem rodzi się 
z adoracji, kontemplacji, kiedy trwającemu przed Bogiem człowiekowi brakuje już słów, ale gdy ma on w sobie głęboką radość spotkania, że tak naturalnie chciałby się poderwać, by wyklaskać, wytańczyć swoją radość. Modlitwa tańcem ma charakter medytacyjny, dlatego po tej radosnej formie wyrażenia się człowiek znowu schodzi na kolana po to, by przed Bogiem trwać. Tak jak w kole, które jest symbolem zarówno pełni, jak i dynamizmu. Nasze życie duchowe też jest dynamiczne.


Kiedy jest czas i miejsce na modlitwę tańcem?

Nie w czasie Eucharystii, gdyż przepisy liturgiczne nie przewidują takiej formy uwielbienia. Natomiast po zakończeniu Mszy św. jest dobry czas na to, by modlitwą tańcem uwielbić Boga za dar Eucharystii. Ważne jest to, aby osoby będące wtedy w kościele nie były przypadkowe, by rozumiały, co się dzieje, by wiedziały, że to modlitwa, a nie spektakl, i mogły się w nią włączyć.

Tekst pochodzi z "Gościa Opolskiego" nr 14/2014

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..