Międzynarodowa konferencja "Wiara - fundamentem tożsamości" w Kamieniu Śląskim.
Trzydniowa konferencja, która zgromadziła kilkudziesięciu hierarchów, polityków i społeczników mniejszości niemieckiej z kilkunastu krajów Europy Środkowo-Wschodniej oraz krajów byłego Związku Radzieckiego, rozpoczęła się dzisiaj (24 kwietnia) w Kamieniu Śl.
Przybyli na nią m.in. duchowni sprawujący opiekę duszpasterską nad wiernymi pochodzenia niemieckiego w dawnych krajach bloku sowieckiego (m.in. Polska, Rumunia, Łotwa, Kazachstan, Kirgistan, Czechy, Rosja). Zasadniczym przedmiotem obrad jest związek między wiarą a tożsamością narodową oraz wymiana doświadczeń między grupami mniejszościowymi działającymi w różnych uwarunkowaniach społecznych i politycznych.
– Wiara i tożsamość są dogłębnie osobiste, zależą od osobistej decyzji. Wierzę w Boga i jestem Niemcem, Francuzem, Polakiem. Te decyzje dojrzewają we wspólnocie. Dlatego człowiek potrzebuje wsparcia zewnętrznego – kościelnego i społecznego – mówił biskup opolski Andrzej Czaja.
Ks. Dietrich Galter z Sibiu (Rumunia) mówił, że mniejszość niemiecka cieszy się wśród etnicznej większości rumuńskiej szacunkiem. Najbardziej dobitnym tego dowodem jest fakt, że przedstawiciel mniejszości niemieckiej Klaus Iohannis został wybrany w 2014 r. na prezydenta Rumunii (wcześniej przez 14 lat był burmistrzem Sibiu). – Ten fakt wzbudził wielkie zainteresowanie w całej Europie – podkreślał ks. Galter.
– Dla mnie wiara chrześcijańska jest nie tylko centralna w aspekcie kościelnym, ale ma ważne znaczenie w aspekcie zachowania własnych korzeni i własnej tożsamości. Wiara chrześcijańska może być małą ojczyzną, dając oparcie, dając tożsamość – powiedział Hartmut Koschyk, pełnomocnik rządu RFN ds. mniejszości narodowych.
– Bardzo mocno łączymy naszą tożsamość z życiem kościelnym. Dlatego apelujemy do naszych Kościołów o jeszcze większą otwartość wobec nas. Nie zawsze nasz głos jest wysłuchany. Wielu twierdziło, że język niemiecki w kościele nie podoba się wielu osobom i prowadzi do pęknięcia w łonie wspólnot parafialnych. W naszym chrześcijaństwie brakuje nierzadko tej akceptacji, której brakuje i w życiu politycznym - mówił Bernard Gaida, przewodniczący Grupy Roboczej Mniejszości Niemieckich w FUEN (Federacyjnej Unii Narodów Europejskich).
Głównym punktem pierwszego dnia obrad było wystąpienie Hansa-Gerta Pötteringa, byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i przewodniczącego Fundacji Konrada Adenauera. Poruszył on kilka gorących kwestii polityki europejskiej, kładąc nacisk na to, że dla chrześcijanina działającego politycznie podstawową wartością jest godność każdego człowieka. – Nie wolno nam nikogo wykluczać. Naturalnie, terroryści muszą być w sposób zdecydowany zwalczani, ale musimy nawiązywać pokojowe relacje ze wszystkimi mniejszościami: nie ma znaczenia, czy religijnymi, czy narodowymi – mówił Pöttering.
– Nie jestem za tym, żebyśmy wszelką nędzę, biedę na świecie, wszystkie problemy ekonomiczne świata rozwiązywali na kontynencie europejskim. Ale zabiegam o to, abyśmy pozostali otwarci jako chrześcijanie na tych, którzy uciekają przed wojną albo ich życie jest zagrożone politycznie przez tortury czy terror. Możemy rozmawiać, jakie optymalne rozwiązania znaleźć, ale zamykanie oczu na biedę świata jest dogłębnie niechrześcijańskie – mówił H. G. Pöttering, wzbudzając na sali gorące oklaski. Mówca przestrzegał zarówno przed ekstremizmem z prawej, jak i z lewej strony. – Zachowajmy Europę jako piękną mozaikę – mówił, podkreślając, że zjednoczonej Europy nie da się wyobrazić bez korzeni chrześcijańskich.
Konferencja rozpoczęła nabożeństwem ekumenicznym, któremu w kaplicy św. Jacka przewodniczyli abp Alfons Nossol i ks. Wojciech Pracki, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Opolu.
Jutro (wtorek 25 kwietnia) o 16.30 w katedrze opolskiej – poprzedzone koncertem organowym – odprawione będzie nabożeństwo ekumeniczne z udziałem uczestników konferencji.
Nabożeństwo ekumeniczne w kaplicy św. Jacka Andrzej Kerner /Foto Gość