Po pięciu latach jest ich w bractwie 740, tylko w wczoraj w Jemielnicy przybyło im 58 nowych osób.
Po Mszy św. nowi członkowie Bractwa św. Józefa złożyli ślubowanie Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość To już mały jubileusz, bo w tym roku minęła piąta rocznica od erygowania w diecezji opolskiej Bractwa św. Józefa. Dziękczynienie tym większe, że grupa rośnie w siłę, podejmuje kolejne inicjatywy i... młodnieje.
– W tej chwili ta idea przechodzi na młodsze pokolenie – w szeregi bractwa wstępują dorośli synowie obecnych członków, kolejne osoby z rodzin, ale też spoza nich, np. z parafii, pracy czy otoczenia. Tak to działa najlepiej, jak ktoś dzieli się tym, opowiada, widać w nim zmianę – to przyciąga – chwali ks. Waldemar Musioł, rektor bractwa. Realizację pierwszego celu, formacyjnego uważa za udaną. Pojawiły się już też pierwsze dzieła apostolskie, zaangażowanie w różne dzieła, jak marsz pamięci JP II, biegi, wytyczenie i udział w EDK z Zawadzkiego do Jemielnicy.
– Jesteśmy tu dziś całą rodziną, bo mąż i syn od dziś należą do bractwa św. Józefa – przyznaje Małgorzata Piechota ze Zborowskiego. – Zachęcił mnie ojciec, zresztą św. Józef jest patronem rodzin a ja też cenię te wartości. U nas jest mała grupa, ale z roku na rok przybywa, bo warto – dodaje jej syn, Kamil, już z legitymacją w dłoni.
– Mnie też zachęcił przykład taty, który jest w bractwie od pięciu lat. Byłem z nim kilka razy na spotkaniach rejonowych, środowych modlitwach i jak miałem 18 lat to stwierdziłem: „czemu nie?”. W kościele widać przede wszystkim kobiety, mężczyźni są jakby na uboczu. A tu jest taka fajna męska grupa, w której można porozmawiać, pożartować, pomodlić się i coś razem zrobić. Ciekawe są te rozważania, konkretne, z odniesieniem na dziś, ale też wyjazdowe rekolekcje – podsumowuje 19-letni Rafał Woszek z Polskiej Nowej Wsi.
A po południowym nabożeństwie otrzymali z rąk biskupa opolskiego legitymacje, znaczki i modlitewniki. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Tym razem w bractwo włączyła się powstała przed czterema laty parafialna wspólnota modlitewna św. Józefa z Nysy, licząca 28 osób. Zgłosili się też przedstawiciele opolskiej chorągwi ZHR, z propozycją utworzenia w niej osobnego, 14. rejonu bractwa po to, by czerpać z duchowości św. Józefa, włączając ją do harcerskiej formacji. Pierwsze osoby wstąpiły już w szeregi bractwa, a kolejne mogą mocno obniżyć średnią wieku wspólnoty.
– Bardzo na was liczę. Jestem pod wrażeniem tego, co mówi o was wasz rektor, ks. Waldemar – jak się spotykacie, wymieniacie myśli, razem modlicie się i organizujecie, o ile więcej z siebie dajecie rodzinie – mówił po rozdaniu nowym członkom legitymacji bp Andrzej Czaja.
Opowiadał o dobrych owocach płynących z obecności bractwa, budził misyjny zapał. Wskazał, że jest taka potrzeba nie tylko daleko, ale też na miejscu, szczególnie w stolicy diecezji, zapraszając do udziału w ważnych uroczystościach.
- Może do tego czasu będziecie mieli już te „mantle”. Bo to świadectwo zewnętrzne jest też ważne, byście byli widoczni podczas procesji czy liturgii. Kościół opolski musi zobaczyć, że 740 chłopów zaufało Józefowi szczególnie, wpatrują się w niego, przez jego orędownictwo się modlą i tak jak on, starają się budować swoje wnętrze, rodzinę, parafie – wyraził nadzieję opolski ordynariusz.