Trwają starania, jak wybrnąć z organizacyjnego pata, tymczasem mieszkańcy Opolszczyzny nie wyobrażają sobie KFPP gdzie indziej.
Przez odwołanie festiwalu straty liczą już hotelarze, restauratorzy, handlowcy i przewoźnicy. Zawodu nie kryją też ci, którzy mieli już przygotowane pieniądze na bilet oraz czas zarezerwowany na festiwalowe imprezy i liczyli na spotkania z gwiazdami.
Jednak nawet osoby, które raczej śledziły muzyczne wieczory siedząc przed telewizyjnym ekranem, są zdegustowane zamętem wokół tegorocznej edycji. Jednocześnie nie wyobrażają sobie opolskiego festiwalu gdzieś indziej.
Co powiedziałby Karol Musioł, jeden z pomysłodawców festiwalu? Jakie salomonowe rozwiązanie próbowałby wymyślić? Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Od ponad 50 lat Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej związany był z Opolem. To jest na tyle dużo czasu, by stać się marką, czymś, co nas wyróżnia i z czym kojarzy się nasze miasto. Można dyskutować nad poziomem artystycznym, nad programem, nad doborem scenografii, nad dostępnością biletów - różnie z tym bywało, odkąd pamiętam festiwal budził różne emocje, ale zawsze było to ważne wydarzenie - przyznaje Anna Kurc z Dębia. I dodaje: - Teraz, kiedy zaczęto organizować wiele wspaniałych koncertów i przeróżnych wydarzeń muzycznych w ciągu całego roku, powstało cenione w całym kraju Muzeum Polskiej Piosenki, a wokół samego festiwalu jest wiele atrakcji i imprez towarzyszących, do których dostęp miał każdy mieszkaniec (np. „Kawiarenka z Gwiazdami”), z pięknego muzycznego wydarzenia zrobiła się wielka afera. Mówi się, że „muzyka łagodzi obyczaje”. W tym przypadku to powiedzenie się nie sprawdza, ale czy na pewno to wina muzyki?
Podkreśla, że to wielka strata dla miasta, ale biorąc pod uwagę dobre doświadczenia, twierdzi, że niejeden wspaniały koncert czy festiwal Opole jeszcze zorganizuje. A jakikolwiek festiwal polskiej piosenki zorganizowany poza Opolem nigdy nie będzie tym samym Krajowym Festiwalem Piosenki Polskiej, nawet gdyby nazwa była ta sama.
Bernadetta Orlikowska z Opola sięgając do początków festiwalu mówi: - Pomyłką byłoby przenoszenie festiwalu gdzieś indziej. Przecież jego pomysłodawcami byli opolanie, że wspomnę tutaj Karola Musioła, przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej, nazywanego „Papą” (wraz z kompozytorem Mateuszem Święcickim i dziennikarzem Jerzy Grygolunasem - przyp. red.). Pamiętam pierwsze festiwale z opowiadań taty, który 54 lata temu był młodym chłopakiem, uczniem Technikum Mechanicznego. Zamiast wracać do bursy, szedł pod amfiteatr i do późna słuchał przy ogrodzeniu na przykład Karin Stanek. Potem często musiał nocować na jakiejś ławeczce, bo nie dało się wejść do bursy - wspomina. Sama najczęściej ogląda festiwal w telewizji, choć jako młoda dziewczyna też słuchała wykonawców „zza płotu”, ale i z widowni. - To jest tak wryte w to miasto, jest częścią jego historii, tak z nim kojarzone, że nie da się tego przenieść. Termin nie ma takiego znaczenia ani kto będzie to relacjonował, byle było ogólnodostępne. Na razie czekam, aż wszystko się wyjaśni, ale nie wyobrażam sobie gdzieś indziej Festiwalu Polskiej Piosenki.
Ci, którzy mogli, zdobywali bilety, by zasiąść na trybunach i być w centrum wydarzeń, inni śledzili wydarzenia kolejnego KFPP na ekranach telewizorów Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Jak się okazuje, niejeden z mieszkańców regionu żywi szczególny sentyment do tej imprezy, bo sam miał okazję stanąć na scenie amfiteatru wraz z wielkimi gwiazdami polskiej muzyki. Wielu widzów do dziś widzi się czasem w archiwalnych relacjach.
- Ja wystąpiłam tam jakieś 40 lat temu. Zaczęło się od hasła „Potrzebujemy pięciu małych dziewczynek ze szkoły muzycznej do tańczenia na koncercie rocznicowym Alibabek” - uśmiecha się Ewa Pawelec, obecnie wykładowca w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Opolskiego. Wspomina też pamiętny koncert poświęcony Agnieszce Osieckiej.
- Ja byłam „mamą z Katmandu” w 2005 roku na scenie - opowiada Róża Świerc, na co dzień katechetka i doradca w Poradni Rodzinnej.
Jak gwiazda miała okazję poczuć się także Marlena Garczewska, doktorantka fizyki UO. - Zanim przyjechałam do Opola, z rodzicami śledziłam wydarzenia festiwalowe w telewizji. Na mój pierwszy KFPP zabrała mnie koleżanka, a kilka lat później miałam okazję wystąpić na festiwalu w ramach koncertu „Opole 25 lat! Wolność - kocham i rozumiem!” w 2014 roku - mówi. - Wówczas władze Opola szukały osób urodzonych w 1989 roku. Przeszłam przez casting, dzięki czemu mogłam opowiedzieć, czym jest dla mnie wolność i podczas finału stanąć na scenie razem z Marylą Rodowicz. A przy okazji - zobaczyć festiwal od kulis, spotkać wiele gwiazd. Wcześniej, jako że bilety nie zawsze były na studencką kieszeń, często słuchałam koncertów, siedząc przy stawku Barlickiego. Według mnie Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu jest ważnym wydarzeniem dla miasta i dla Opolszczyzny, jest naszą wizytówką. KFPP to nie tylko wydarzenia w Narodowym Centrum Polskiej Piosenki, ale także wiele imprez okołofestiwalowych, dzięki którym Opole podczas trwania Festiwalu tętni życiem. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki powinien odbywać się w stolicy polskiej piosenki - kończy stanowczo.