Marsz dla Życia i Rodziny już po raz piąty przeszedł ulicami Nysy. Tym razem szczególnie liczne były na nim Duże Rodziny.
Wszędzie królowały transparenty i białe baloniki. Nie przeszkodziła nawet deszczowa pogoda, która zniechęcała do wyjścia, zwłaszcza z małymi dziećmi.
Jednak frekwencja była dobra, a wielu mieszkańców obserwowało marsz z okien mieszkań bądź wychodząc przed sklepy.
- Pierwszy raz bierzemy udział w tym marszu, bo dopiero teraz jesteśmy pełną rodziną, nasz synek ma właśnie siedem miesięcy, rok temu dopiero byłam w ciąży. Warto organizować takie marsze, by ludziom uświadamiać, że dzieci to nasza przyszłość ale i duże szczęście, radość. Dziecko dużo zmienia w życiu na plus, to rewolucja, ale pozytywna. To takie dopełnienie, bo życie w samotności, bez dziecka nie jest takie samo. Myślę, że na jednym się nie skończy - przyznają Kamila i Michał Grzyb z Nysy, maszerujący z synkiem Alanem.
Tym razem w tej kolorowej manifestacji odbywającej się pod hasłem „Czas na rodzinę” prócz mieszkańców Nysy wzięły udział rodziny przybyłe na V Zjazd Dużych Rodzin „Trzy Plus”.
- Myślę, że wiele nas łączy. Przede wszystkim przekonanie, że wartości rodzinne to najważniejsza rzecz; dzieci, które budują przyszłość i dają nam radość - mówiła Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin tłumacząc, dlaczego Duże Rodziny chętnie przyłączają się do Marszu dla Życia i Rodziny.
- W tym roku zmieniliśmy nieco termin marszu. Nie odbywa się jak zwykle w niedzielę, z piknikiem z okazji Dnia Dziecka. Idziemy teraz ze względu na to, że w tym roku Nysa gości Ogólnopolski Związek Dużych Rodzin. Chcemy razem wyrazić, że należy dbać o każde ludzkie życie, a rodzina jest wartością - tłumaczy Kazimierz Darowski, organizator Marszu.
Finał marszu miał miejsce na stadionie miejskim w Nysie. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Po raz piąty do Marszu przyłączył się także Bartłomiej Robel z Nysy, pastor kościoła protestanckiego.
- Chciałem, by ta impreza nie była tylko dla wiernych Kościoła Rzymskokatolickiego okazją do zamanifestowania, że życie jest cenne. Myślę, że w Polsce brakuje takiego pozytywnego głosu, że chcemy wspierać życie, bo życie jest piękne. Wierzę, że do końca dnia będzie jeszcze wiele atrakcji i radości - przyznaje.
Podkreślają razem ze współorganizatorem, Pawłem Nakoniecznym, że najlepszy jest model rodziny wielopokoleniowy, oparty na małżeństwie i tradycyjnej rodzinie, bo tam najlepiej przekazywane są wartości.
Przemarsz, przy wtórze orkiestry dętej i choreografii tamtejszych mażoretek, zaczął się przy nyskiej bazylice, a zakończył na stadionie miejskim wspólnym festynem. Atrakcje zapewniły na nim służby mundurowe - żołnierze, policja, straż pożarna - prezentując swój sprzęt i wyposażenie.
Czołgi, wozy bojowe, specjalistyczny sprzęt wojskowy, np. przenoszenia i rozbrajania pocisków, symulator dachowania czy inne stanowiska były oblegane nie tylko przez dzieci.
Zaś na scenie wystąpili: „Jarząbki z Podhala”, Joszko Broda i „Dzieci z Brodą”, „Trzecia Godzina Dnia” a także Szymon Chodyniecki.