Nie wiadomo, co bardziej poruszające. Trudne życie malarki czy feeria barw i kłębowisko kształtów wypełniająca piętro starego spichlerza w opolskim skansenie?
W spichlerzu z Grudyni Wielkiej w Muzeum Wsi Opolskiej prezentowana jest wystawa dwojga twórców naiwnych - Jana Koloczka z Nysy i Marie Kodovskiej z Rỳmařova. Część wystawy, złożona z rzeźb Koloczka, nosi tytuł "Marzenia", a obrazy Kodovskiej to cykl "Królowa błękitu".
Zmarła 25 lat temu artystka - poetka i malarka - miała dziwne, ciężkie, a w końcu piękne życie. Królowa błękitu. Upośledzona fizycznie od dzieciństwa, w małżeństwie niezrozumiana przez męża, który nie pozwalał jej tworzyć, pisała po kryjomu, nocami. Z malarstwem gorzej, tego się przecież ukryć nie da tak łatwo. W końcu wywalczyła w domu przestrzeń dla siebie i swoich potrzeb twórczych. Po śmierci męża - jakkolwiek nie brzmi to dobrze - rozkwitła. Zmieniła nazwisko na Kodovska właśnie. Rozwinęła się twórczo. Bardzo pomagał jej w tym syn. Jej obrazy pokazywane są nie tylko w galeriach czeskich, ale także w m.in. w Paryżu, Tokio, Berlinie, Madrycie...
Natomiast nyski rzeźbiarz Jan Koloczek - określony przez twórców wystawy jako najwybitniejszy współczesny opolski twórca nieprofesjonalny - przyznaje, że w twórczości najczęściej inspiruje się religią i rodziną. Dodaje, że najczęstszym motywem jego prac są kobiety. To widać, to się wyczuwa, to wręcz na tej wystawie pulsuje. Stąd Adam i Ewa w licznych wariantach. Stąd kobiety jako uosobienie gwiazd, miesięcy, kosmosu. Szalona wyobraźnia, szalone kolory - bardzo wciągająca przestrzeń te rzeźby Koloczka.
Na tej wystawie człowiek czuje się jak w baśni, jak porwany w jakiś taneczny, kosmiczny wir. Pięknie tam jest, trochę nieziemsko, a jednocześnie bardzo ziemsko właśnie. Świat twórców naiwnych - tak się to fachowo określa. A może właśnie naiwność wie o świecie najwięcej? Sam już nie wiem.
Wystawę zrealizowaną w ramach unijnego polsko-czeskiego projektu "Kulturalne zbliżenie" można oglądać do 27 sierpnia. Potem pojedzie do Rỳmařova.